piątek, 30 maja 2014

Piasek, piaseczek, piaskunio ;)




Lakier piaskowy Lovely
Baltic Sand nr 3


Mojego zamiłowania do lakierów piaskowych ciąg dalszy :) Tym razem troszkę bardziej urlopowo-wakacyjnie, a to za sprawą morskiego koloru z serii Baltic Sand Lovely. Zapraszam na notkę.



Lakier znajduje się w dość wysokiej zaokrąglonej buteleczce o pojemności 8ml.
Piasek ten ma piękny morski kolor z mnóstwem brokatu, także błyskotek z niego jest niesamowity.
 
 
 
Pędzelek jest dosyć szeroki i bardzo wygodny do malowania.
Lakier na paznokciach bardzo szybko schnie.
Do pełnego krycia potrzeba dwie warstwy.
Zmywanie go jest bardzo trudne. 
Polecam metodę z folią aluminiową, w ten sposób schodzi bezproblemowo.
Na moich paznokciach wytrwał 2,5 dnia (czyli u mnie standardowo).















Ładny? ;)
Jak Wam się podoba takie odwzorowanie koloru Bałtyku?
 
 
 
 

 
 

środa, 28 maja 2014

Sezon na truskawki rozpoczęty :)




Truskawkowe masło do ciała
The Body Shop


Ostatnio bardzo polubiłam kosmetyki The Body Shop. Jakiś czas temu opisywałam peeling, teraz przyszła kolej na masło truskawkowe. W kolejce czekają jeszcze dwa peelingi - jagodowy i miodowy. 
A jak spisało się masło truskawkowe? Zapraszam na wpis.


 




Skład:
Aqua/Water/Eau, Butyrospermum Parkii/Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Glycerin, Cyclopentasiloxane, Theobroma Cacao Seed Butter/Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cyclohexasiloxane, Cetearyl Alcohol, Lanolin Alcohol, Phenoxyethanol, Parfum/Fragrance, Methylparaben, Fragaria Ananassa Seed Oil/Fragaria Ananassa (Strawberry) Seed Oil, Propylparaben, Xanthan Gum, Tocopherol, Benzyl Alcohol, Disodium EDTA, Limonene, Sodium Hydroxide, Cinnamal, Citric Acid, Helianthus Annuus Seed Oil/Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Caramel, CI 14700/Red 4.


 
Działanie/Opinia: Coraz częściej w mojej pielęgnacji skóry pojawiają się masła. Kiedyś używałam tylko mleczek i balsamów. Truskawkowe masło The Body Shop ogromnie polubiłam. Zapach umilał mi zimne wiosenne dni. Kosmetyk dosyć szybko się wchłania, ale mimo to, jeszcze przez jakiś czas na skórze czuć ochronną warstwę. Dlatego używałam go tylko po wieczornym prysznicu. Bardzo zaskoczyła mnie wydajność, oczywiście na plus. Już niewielka ilość masła wystarczyła, aby posmarować całe ciało. Nawilżenie skóry całkiem przyzwoite, ale przy codziennym stosowaniu. Kilka dni przerwy i jak zwykle moje nogi domagały się porządnej pielęgnacji. Dodatkowo masło bardzo przyjemnie wygładzało ciało i sprawiało, że było bardzo miękkie i przyjemne 
w dotyku. Mam ochotę wypróbować bardziej słodkie i ciężkie zapachy, ale raczej w okresie jesienno-zimowym. 






Opakowanie: Okrągły zakręcany płaski słoiczek, wykonany z plastiku. W kolorze czerwonym ( jakżeby inaczej). Wieczko odkręca się bez problemów. Opakowanie oklejone jest naklejkami, które cały czas pozostają na swoim miejscu. Niestety nie znajdziemy 
na nich opisów w języku polskim. 

Zapach: Bardzo przyjemny dla nosa, długo utrzymujący się na skórze, aczkolwiek nie jest to zapach truskawki, jaką znam. 
Masło pachnie raczej jak koktajl lub lody truskawkowe.

Konsystencja: Zbita, zwarta, gęsta, ale jednocześnie miękka. W kolorze jasnoróżowym. 






 
Pojemność: 200ml
Cena: 69zł
Dostępność: sklepy TBS
  

Lubicie kosmetyki The Body Shop?
Jaki jest Waszym ulubieńcem?

sobota, 24 maja 2014

Piaskowe cukiereczki Wibo cz.II



Lakiery piaskowe nr 1 i 2
Wibo - Candy Shop



 

Pora na pokazanie dwóch kolejnych piaskowych lakierów Wibo z kolekcji Candy Shop. Lakiery o numerze 3 i 4 pokazywałam w ostatnim wpisie. Nie planowałam tak długiej przerwy między notkami, ale mój laptop odmawiając posłuszeństwa, zdecydował 
o tym za mnie. Na szczęście jest już po naprawie, a ja mogę w końcu pokazać dwa pozostałe piaskowce. Zapraszam na wpis 
o lakierach Wibo nr 1 i 2.




Lakiery znajdują się w płaskich buteleczkach o pojemności 8,5ml.
Pędzelki są cienkie, ale dosyć długie, a lakiery niezbyt gęste.
Lakiery bardzo szybko schną.








Na paznokciach mam dwie warstwy, ale niestety prześwity są bardziej widoczne niż w lakierach nr 3 i 4. 
Trzecia warstwa na pewno by się przydała.
Lakiery pozostały na moich paznokciach tylko 2 dni. Odpryski pojawiły się szybciej niż w poprzednich kolorach.
Zmywanie lakierów nie nastręcza większych trudności.










Które kolory Candy Shop przypadły Wam bardziej do gustu?
Te, czy ciemniejsze z poprzedniego wpisu? 





niedziela, 11 maja 2014

Piaskowe cukiereczki Wibo




Lakiery piaskowe nr 3 i 4
Wibo - Candy Shop



  



Lakiery piaskowe uwielbiam odkąd tylko pojawiły się w sprzedaży. Kilka sztuk mam w swoich zbiorach, kilka już pokazywałam, 
kilka jeszcze nie. Na serię Candy Shop Wibo ostrzyłam zęby od pierwszych zapowiedzi. Cieszę się ogromnie, że Rossmann wprowadził zniżkę 49% m.in. właśnie na lakiery do paznokci. Dzięki temu kupiłam je w naprawdę niskiej cenie. 
Dziś pokażę dwa kolory z tej kolekcji - nr 3 i 4. 










 Lakiery Wibo Candy Shop znajdują się w płaskiej buteleczce, typowej dla lakierów tej firmy.
Każdy lakier ma pojemność 8,5ml.





 Pędzelek jest dosyć cienki, a lakier rzadki.
Chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się zarówno do pędzelka, jak i do konsystencji.
Lakier bardzo szybko wysycha.
Do pełnego krycia potrzeba dwóch warstw, jednak i trzecia by nie zaszkodziła.
Lakier trzymał się na moich paznokciach 2,5 dnia - czyli standardowo.
Zmywa się troszkę dłużej niż zwykły lakier, ale o niebo lepiej niż brokatowy.









 I jak podobają się Wam te cukiereczki?
Lubicie lakiery piaskowe?



 



 

piątek, 9 maja 2014

Może piwko?




Piwem we włosy
Barwa naturalna - Szampon piwny dodający blasku 
z kompleksem witamin



Dziś kilka słów o "piwie" zamkniętym w szamponie do włosów. Jak moje włosy zareagowały na taką pielęgnację? 
Kto ciekaw, zapraszam na dalszą część wpisu.





Opis producenta:
Krystalicznie czysty szampon Piwny z naturalnym wyciągiem z drożdży piwnych przeznaczony jest do pielęgnacji włosów matowych, cienkich, suchych i zniszczonych zabiegami fryzjerskimi. Siła wyciągu z drożdży piwnych oraz kompleks witamin dostarczają niezbędnych aminokwasów i minerałów. Nawilżają i odżywiają włosy i skórę głowy, ułatwiają ich odbudowę. Przywracają blask 
i witalność, dodają elastyczności korzystnie wpływając na zmniejszenie ich łamliwości. Szampon nie zawiera silikonów obciążających włosy, dzięki czemu na dłużej zachowują swoją świeżość i puszystość. Regularne stosowanie sprawia, że włosy stają się lśniące, lekkie i podatne na układanie.


 
Skład:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Lauramidopropyl Betaine, Cocoamide DEA, PEG-75 Lanolin, Sodium Chloride, Cocoamidopropylamine Oxide, Faex Extract, Panthenol, Linoleic Acid, Linolenic  Acid, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Bioflavonoids, Biotin, Pyridoxine HCI, Polysorbate 20, Propylene Glycol, Alcohol Denat., Citric Acid, Parfum, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Hexyl Cinnamal, CI 15985, CI 42090.


 
Działanie/Opinia: Szampon kupiłam w Auchan. Sporo dobrego czytałam wcześniej o szamponach Barwy, więc postanowiłam któryś wypróbować. Wybór padł na wersję piwną, ale tylko dlatego, że przy wyborze pomagał mi mąż ;) Szampon okazał się świetnym oczyszczaczem. Zmywa i domywa wszystko, co położy się wcześniej na włosy - w moim przypadku był to przede wszystkim olej lniany. Włosy, po jego spłukaniu, aż skrzypią pod palcami, ale o dziwo nie są splątane i nie miałam problemu z ich rozczesaniem. Na początku używałam go na zmianę z łagodniejszym szamponem Alterry, gdyż bałam się, że może przesuszać włosy. Nic podobnego. Nawet stosowany przy każdym myciu (u mnie co dwa dni), nie wysuszył ani włosów, ani skóry głowy. 
Nie wzmógł przetłuszczania, nie wywołał u mnie łupieżu, ani żadnego innego podrażnienia. Włosy po nim były miękkie i delikatnie nabłyszczone. Wszystko to, czego oczekuje od szamponu, od Barwy otrzymałam. Do szamponu na pewno kiedyś wrócę, oraz chętnie wypróbuje pozostałe warianty.





 
Opakowanie: Szampon znajduje się w przezroczystej plastikowej, płaskiej butelce. Na środku jest delikatne zwężenie, dzięki czemu opakowanie idealnie leży w dłoni. Zamknięcie typu klik z wgłębieniem na palec. W kolorze ciemnego brązu. Działa bez zarzutu, nie urywa się, nie łamie. Butelka oklejona jest naklejkami, które delikatnie podeszły wodą, ale nie starły się, nie zeszły, 
obie znajdują się na swoim miejscu. Znajdziemy na nich wszelkie potrzebne informacje - opis, skład, dane producenta, pojemność, 
datę ważności.

Zapach: Intensywny, na włosach jest wyczuwalny jeszcze jakiś czas. Jednak nie jest to niestety zapach piwa. 
Szampon pachnie ziołowo. 

Konsystencja: Szampon ma dosyć gęstą konsystencję. Dobrze rozprowadza się na włosach, ale odrobinę słabiej pieni niż inne szampony z SLS, które używałam wcześniej. Kosmetyk jest w kolorze między jasnym piwem, a pomarańczem.






Pojemność: 300ml
Cena: ok. 5zł
Dostępność: drogerie, sklepy, internet.




Znacie szampony Barwy?
Jakich używacie do oczyszczania włosów?


 

  

wtorek, 6 maja 2014

The Body Shop peeling z masła kakaowego





TBS - peeling do ciała 
Cocoa Butter




Chyba nikogo już nie dziwi to, że peelingi uwielbiam. Wszystkie. Mogłabym je używać codziennie. W swoich zapasach właśnie ich mam najwięcej, a ciągle pojawiają się nowe. Dziś będzie wpis o moim pierwszym peelingu The Body Shop. Jeszcze dobrze go nie skończyłam, a już pojawiły się dwa kolejne - z linii Honeymania oraz jagodowy. A póki co, zapraszam na kilka słów o peelingowej wersji masła kakaowego.






Skład:
Aqua/Water/Eau, Oryza Sativa Powder/Oryza Sativa (Rice) Powder, Prunus Amygdalus Dulcis Shell Powder/Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Shell Powder, Glycine Soja Oil/Glycine Soja (Soybean) Oil, Theobroma Cacao Seed Butter/Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Sorbitan Stearate, Glyceryl Stearate, Parfum/Fragrance, PEG-100 Stearate, Benzyl Alcohol, Phenoxyethanol, Sodium Hydroxide, Carbomer, Xanthan Gum, Methylparaben, Propylparaben, Disodium EDTA, Tocopherol, Citric Acid.





 
Działanie/Opinia: Peeling kupiłam skuszona jedną z dosyć częstych promocji 3za2. W regularnej cenie 65zł na pewno bym go nie kupiła. Widząc kremową konsystencję nie spodziewałam się po nim wiele. Myślałam, że będzie to lekki zdzieraczek do częstego stosowania, że bardziej będzie łaskotał niż peelingował. Całe szczęście tak nie było. Kosmetyk spisywał się naprawdę dobrze. Drobinki były dosyć ostre. Bardziej delikatne partie skóry po jego użyciu były lekko zaczerwienione. Lekko denerwować może fakt, że drobinki te nie ulegają rozpuszczeniu i pełno ich na spodzie wanny. Ale jakby nie patrzeć daje nam to dodatkowy masaż stóp. Skóra po zastosowaniu peelingu The Body Shop jest gładka, miękka i odświeżona. Nie zauważyłam przesuszeń, ani innych niedogodności. Myślę, że kosmetyki tej firmy będą częściej gościć w mojej łazience. Następny w użyciu na pewno będzie peeling jagodowy. 






Opakowanie: Okrągły, plastikowy, przezroczysty, dosyć niski słoiczek. Typowy dla peelingów i maseł The Body Shop.  
Zakrętka w kolorze brązowym, idealnie dopasowana kolorystycznie do zawartości. Nie zacina się, odkręca bez problemów. 
Na opakowaniu nie znajdziemy napisów w języku polskim. Na spodzie znajduje się naklejka z informacjami o produkcie w kilku językach, tylko nie w naszym. 

Zapach: Intensywny, dosyć ciężki, po jakimś czasie może być nużący. W łazience czuć go jeszcze przez jakiś czas. Z ciała szybko się ulatnia, zapewne dlatego, że po jego użyciu stosuje się żel pod prysznic i masło lub balsam do ciała. Sam zapach jest trudny do określenia. Peeling pachnie trochę pudrowo, a jednocześnie gdzieś w tle można wywąchać odrobinę kakao.

Konsystencja: Peeling ma kremową, miękką bazę, w której znajdują się ciemniejsze różnej wielkości drobinki ścierające.








Pojemność: 200ml
Cena: 65zł
Dostępność: sklepy TBS




  Używacie kosmetyków The Body Shop?
Jakie zapachy lubicie najbardziej?



 

piątek, 2 maja 2014

Rozliczenie kwietnia




Mini denko + mini zakupy = mini wpis



Słabo, słabo, słabo. Kwiecień to nie był mój miesiąc. Nie sprzyjał denkowaniu i zużywaniu zapasów. Całe szczęście i zakupów zbytnio mi nie przybyło. Mam nadzieję, że w maju wykończę więcej kosmetyków oraz próbek. Trzymajcie kciuki. 
A póki co zapraszam Was do obejrzenia moich kwietniowych zakupów i zużyć.




Biedna całość:

 
- Uroda - Melisa, pomadka do ust ochronna 
Towarzyszy mi od lat, wpis o niej tutaj.  
- Lorys - Krem nawilżający do włosów 
O "wężowym" efekcie na włosach pisałam tu.  
- The Body Shop - Kremowy peeling masło kakaowe 
Wpis wkrótce. 
- Garnier - Krem przeciwzmarszczkowo-ujędrniający na dzień 
- Garnier - Regenerujący krem na noc 
Oba kremy miałam już kilka razy, co jakiś czas do nich wracam. 
- Kneipp - Żel pod prysznic  czerwony mak i konopie 
Zapraszam na notkę o nim.  
- Próbki kremów - Go Cranberry, Vichy, Yves Rocher 
- Saszetkowa maseczka - Rival de Loop - nawilżająca








Zakupy: 

- Virtual - Nowoczesny fluid o przedłużonej trwałości Long Matt
 Bardzo szybko twarz zaczyna się po nim świecić, ale bardzo go lubię, ma kolor idealny dla takiego bladziocha jak ja.
- Avon - Woda perfumowana Fleur
Prezent, nie wiem jeszcze jak pachnie.
- Herbal Essence - 2w1 szampon i odżywka
Prezent od męża, kupiony w Norwegii.
- La Rossa - Pędzle do cieni 7551, 5267
- Rival de Loop - Maseczki: mleczno-miodowa i oliwkowa
O mleczno-miodowej wpis wkrótce.
- Wodne naklejki na paznokcie 
Wspólny zakup z siostrą.





Jak Wasze denka i zakupy z kwietnia?