piątek, 28 lutego 2014

Green Pharmacy intymnie



Pianka do higieny intymnej - szałwia i lawenda
Mydło do higieny intymnej - drzewo herbaciane
Green Pharmacy




Pamiętacie ten wpis? Pisałam w nim, że otrzymałam do testów dwa kosmetyki do higieny intymnej - piankę oraz mydło Green Pharmacy. Produkty testowałam dzięki przynależności do Klubu Elfa Pharm. Mam nadzieję, że będę mogła jeszcze nie raz zapoznać się z kosmetykami tej firmy. Póki co, zapraszam na wpis porównawczy.






Informacje producenta:
 Pianka - Lekkie naciśnięcie i pianka gotowa!
Delikatna, lekka, nie zawiera mydła. Do codziennej higieny intymnej kobiet jak i mężczyzn. Myje i nawilża. Delikatnie pielęgnuje. Daje uczucie komfortu i świeżości. Idealna do wrażliwej skóry. Naturalny odczyn zgodny z pH okolic intymnych chroni przed podrażnieniami i infekcjami. Szałwia, lawenda, alantoina i pantenol wspomagają pielęgnację.

 Mydło - Delikatne mydło w płynie przeznaczone do pielęgnacji intymnych partii ciała. 
Starannie oczyszcza i odświeża skórę. Olejek z drzewa herbacianego posiada silne właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne oraz jest naturalnym remedium na stany zapalne i infekcje skóry. Wyciąg z nagietka nawilża skórę i łagodzi podrażnienia. Mydło działa normalizująco na mikroflorę, przywraca skórze jej naturalne funkcje. Zalecane do codziennego stosowania jako efektywny środek do higieny intymnej. Zapewnia czystość, komfort i przyjemne uczucie świeżości. Nie narusza kwasowo-zasadowej równowagi skóry.






Skład:
 Pianka - Aqua, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Sodium Laureth Sulfate, Allantoin, Panthenol, Salvia Officinalis Leaf Extract, Lavandula Angustifolia (Lavander) Flower Extract, Polysorbate 20, Glycereth-2 Cocoate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Hexyl Cinnamal, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Limonene.

Mydło - Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Melaleuca Alternifolia (Tea Three) Essential Oil, PEG-4, Rapeseedamide, Cocoglucoside, Glyceryl Oleate, Polyquaternium-7, Allantoin, PEG-7 Clyceryl Cocoate, Propylene Glycol, Parfum, Diazolidinyl Urea, Panthenol, Methylisothiazolinone, Calendula Officinalis (Calendula) Flower Extract, Citric Acid, Methylparaben, Propylparaben, CI 19140, CI 14720, CI 42090, Disodium EDTA. 





Działanie/Opinia: 
Chyba nikogo nie powinno dziwić to, że nie da się  z pośród obu tych produktów wybrać lepszego. Oba zasługują na miejsce 
na łazienkowej półce. Oba funkcjonują podobnie. Robią to, co do nich należy. Myją, odświeżają, pielęgnują. Oba działają bardzo łagodnie, nie podrażniając wrażliwych miejsc. Kosmetyki bardzo dobrze się pienią oraz spłukują bez problemów. W żadnym z nich nie znalazłam minusów. Ogromnym plusem tych produktów jest niska cena - 7,49zł w sklepie internetowym Green Pharmacy. Jeśli ktoś woli słabszy zapach - na pewno skłaniałby się ku piance. Z kolei mydło (ze względu na większą pojemność) jest bardziej wydajne, pianka szybciej się kończy. Cieszę się, że mogłam sprawdzić działanie obu produktów. Do kosmetyków do higieny intymnej Green Pharmacy na pewno jeszcze powrócę. 






Opakowanie:
Pianka - wysoka, podłużna plastikowa buteleczka w kolorze brązowym. Całość zakończona jest białym dosyć szerokim aplikatorem, który po naciśnięciu zmienia płyn w białą piankę. Aplikator zabezpieczony jest przezroczystą nakładką. Opakowanie oklejone jest naklejkami w standardowych kolorach marki. Na naklejkach znajdziemy wszelkie niezbędne informacje - opis produktu, skład, datę ważności, pojemność, dane producenta.

Mydło - dosyć szeroka buteleczka delikatnie zaokrąglona ku górze. Wykonana z ciemnego plastiku. Górę wieńczy biały, cieńszy niż w przypadku pianki, aplikator (bez dodatkowych zabezpieczeń, jak w przypadku poprzednika). Opakowanie również oklejone jest dwoma naklejkami ze wszystkimi informacjami o produkcie. W obu kosmetykach możemy śledzić ilość zużycia. 



Zapach:
Pianka - zapach jest bardzo delikatny, ziołowo-kwiatowy, przyjemny. Po aplikacji jeszcze przez jakiś czas wyczuwalny. 
Mydło - zapach bardziej wyrazisty niż w przypadku pianki, ziołowy, również bardzo przyjemny. Zapach może wydawać się odrobinę męski, także panowie bez problemu mogą sięgać po ten produkt. 

 
Konsystencja:
Pianka - w opakowaniu dosyć rzadki płyn, po wyciśnięciu biała puszysta pianka.
Mydło - średnio gęsty żel w kolorze bardzo jasnej zieleni. 


 


Pojemność: Pianka - 150ml, mydło - 370ml
Cena: Pianka - 7,49zł, mydło - 7,49zł (w sklepie Green Pharmacy)
Dostępność: Green Pharmacy, drogerie, sklepy, internet.






Znacie te produkty?
Wolicie pianki czy mydła?
   

 

wtorek, 25 lutego 2014

Perłowa pielęgnacja twarzy




Perłowa maseczka rozświetlająca
Purederm



Walka z saszetkami w pełni. Choć wydaje się jakbym walczyła z wiatrakami. Zużywam, zużywam, a organizer z saszetkami jest nadal pełny. Chyba ktoś mi coś do niego dorzuca. Przyznać mi się tu natychmiast, kto sobie robi ze mnie takie żarty? ;) 
Zapraszam na kolejny maseczkowy wpis.






Opis producenta:
Rozświetlająca maseczka z naturalnych pereł z witaminą E
Ekstrakt z pereł od zawsze był ulubionym przez kobiety składnikiem pozwalającym chronić i upiększać skórę. Purederm Botanic Choice™  Rozświetlająca maseczka z naturalnych pereł i Witaminy E w magiczny sposób odmładza skórę, likwiduje przebarwienia, minimalizuje pory oraz pobudza cyrkulację krwi. Skóra wygląda naturalnie i efektownie.
  

 
Skład:
Water (Aqua), Glycerin, Mineral Oil, Butylene Glycol, Glyceryl Stearate, Cetyl Ethylhexanoate, Stearic Acid, Trehalose, Cetearyl Alcohol, Cyclomethicone, Pearl Extract, Natto Gum, Sorbitan Stearate, PEG-100 Stearate, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Polysorbate 60, Dimethicone, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Carbomer, Hydroxyethyl-Cellulose, Triethanolamine, Disodium EDTA, Methylparaben, Propylparaben, Fragrance (Parfum).




 
Działanie/Opinia: Aplikacja maseczki jest bardzo przyjemna dzięki kremowej i miękkiej konsystencji. Podczas całego zabiegu 
nie czuć żadnych negatywnych działań, typu ściągnięcie twarzy, pieczenie czy inny dyskomfort. Można się w pełni zrelaksować. Zmycie maseczki z twarzy jest równie przyjemne, jak jej nakładanie. Kilka ruchów i po sprawie. Skóra jest wyraźnie odprężona, delikatnie jaśniejsza, gładsza i zmatowiona. Dodatkowo bardzo miękka, aż chce się jej dotykać non stop. Taki efekt uzyskałam bez uprzedniego zastosowania peelingu. Także jeśli macie pod ręką tą maseczkę, to polecam ją wypróbować. Jak dla mnie ma same plusy. Z chęcią rozejrzałabym się za innymi maseczkowymi wersjami tej firmy, ale mam za duże zapasy. No cóż, może jak już je wykończę? ;)    

Opakowanie: Fantazyjnie wycięta dosyć długa saszetka w kolorze jasnego delikatnego różu. Z tyłu znajdziemy naklejkę 
z informacjami w języku polskim - opisem i sposobem użycia, oraz dane producenta. Poza tym na opakowaniu jest informacja o dacie ważności i pojemności saszetki.

Zapach: Bardzo przyjemny i delikatny, mimo iż pachnie kremowo. Podczas aplikacji jest niewyczuwalny, po zmyciu również nie.





Konsystencja: Maseczka jest kremowa, delikatna w bardzo jasnym kolorze, który na twarzy staje się niemal przezroczysty. Zatopione są w niej małe pomarańczowe kuleczki (niestety na zdjęciu niewidoczne), które nie rozpuszczają się. Bardzo dobrze rozprowadza się ją na twarzy i równie bezproblemowo zmywa.




Pojemność: 15ml (wystarcza na dwa użycia)
Cena: ok. 5zł
Dostępność: drogerie, sklepy, internet.




Znacie tą perłową maseczkę?
Lubicie taką formę pielęgnacji? 




   

sobota, 22 lutego 2014

Olejkowa Isana


Olejek pod prysznic
Melon i gruszka Isana



Olejek ten kupiłam podczas jednej z częstych rossmannowskich promocji. Skusiło mnie owocowe połączenie zapachowe i dodatek perełek olejku. Nie mogłam mu się oprzeć, więc zapłaciłam te 2,99zł i zabrałam go do domu. Kosmetyk w końcu doczekał się na swoją kolej. Jesteście ciekawi, jak się spisał? Zapraszam w takim razie na dalszą część wpisu. 




 
Opis producenta:
Olejek pod prysznic Melon i gruszka 
- z perełkami olejku
- rozpieszcza ciało i zmysły.
DZIAŁANIE PIELĘGNACYJNE: Isana olejek pod prysznic Melon i Gruszka relaksuje i ożywia zmysły już podczas kąpieli pod prysznicem. Kombinacja perełek olejku i owocowo świeżego zapachu melona i gruszki czyni kąpiel pod prysznicem szczególnym doznaniem. Wysokowartościowa receptura pomaga chronić skórę przed wysuszeniem. Skóra staje się aksamitnie gładka w dotyku. Bez parabenów.



Skład:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Acrylates Copolymer, Tocopheryl Acetate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Disodium Edta, Benzophenone-4, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Mannitol, Cellulose, Hydroxypropyl Methylcellulose, Sodium Chloride, Ethylhexylglycerin, Parfum, Phenohyethanol, Methylisothiazolinone, Sodium Benzoate, Sodium Hydroxide, Citric Acid, 
CI 15985, CI 77492.





 
Działanie/Opinia: Olejek ten kupiłam podczas jednej z wielu promocji w Rossmannie. Według mnie, te żele Isany tak często 
są w promocyjnych cenach, że powinny stać się już tymi właściwymi. Po co co chwilę nadawać paniom ekspedientkom dodatkowej pracy? ;) Olejek bardzo polubiłam od pierwszego otwarcia i powąchania. Bardzo zaskoczyły mnie te malutkie perełki olejku. 
Podczas pierwszego użycia myślałam, że źle spłukałam peeling, cały czas czując pod palcami delikatne kuleczki. Kosmetyk bardzo dobrze się pieni i pięknie pachnie. Nie zauważyłam jakiegoś szczególnego nawilżenia skóry, ale też go nie oczekiwałam. 
Od kosmetyków prysznicowych wymagam jedynie tego, aby ładnie pachniały, nie podrażniały i nie wysuszały skóry. Olejek świetnie odświeża i odpręża. Prysznic dzięki niemu staje się naprawdę miłym rytuałem. Gdy wykończę choć część swoich zapasów żelowych, na pewno skusze się na inne warianty zapachowe żeli Isana.





Opakowanie: Kosmetyk kupujemy w przezroczystej plastikowej i płaskiej buteleczce, typowej dla kosmetyków pod prysznic Isany. Tył i przód oklejone są przezroczystymi naklejkami, które nie schodzą podczas kontaktu z wodą. Z przodu wszelkie napisy są w języku niemieckim, producent umieścił tu również zdjęcie smakowicie wyglądającej gruszki i melona. Tył to już wszelkie niezbędne informacje - opis produktu, skład, dane producenta, pojemność, numer partii produkcyjnej. Otwarcie nie nastręcza trudności, 
jest typu klik z wgłębieniem na palec. Korek jest dwukolorowy, biało-żółty. Otwór nie jest ani za duży, ani za mały. Bez problemu wydobędziemy z niego odpowiednią ilośc produktu.

Zapach: Olejek pachnie bardzo świeżo i orzeźwiająco. Zapach w buteleczce i podczas kąpieli jest bardzo dobrze wyczuwalny, 
na skórze już mniej, a właściwie wcale. Ogromny plus za brak chemicznych i sztucznych nut.

Konsystencja: Średnio-gęsta, coś jak rzadszy kisiel. Dzięki takiej konsystencji produkt nie spływa z dłoni. W kosmetyku zanurzone są malutkie perełki olejku, dosyć dobrze wyczuwalne pod palcami i na skórze. Całość ma przepiękny energetyzujący melonowy kolor.







Pojemność: 300ml
Cena: ok. 5zł, ja kupiłam w promocji za 2,99zł.
Dostępność: Rossmann 



Lubicie żele Isany?
Jaki zapach jest Waszym faworytem?
  


środa, 19 lutego 2014

Błękitne iskry...



Niebieski piasek na paznokciach
My Secret - Blue Sparks



Piaski, lakiery piaskowe, piaskowce - uwielbiam. Od pierwszego maźnięcia paznokcia ogromnie polubiłam taką fakturę. 
Nie mam cierpliwości robienia misternych zdobień na "zwykłych" lakierach. Zresztą, na moich paznokciach to syzyfowa praca, 
bo każdy lakier trzyma się u mnie tylko 2-3 dni. Piaskami w prosty i szybki sposób można wyczarować na palcach coś innego, niebanalnego, przyciągającego uwagę. I za to właśnie pokochałam lakiery piaskowe.
Dzisiejsza notka będzie o moim drugim lakierze My Secret (Blue Sparks o numerze 172). Pierwszy - Violet Star pokazywałam
 w tej notce. Ciekawi, jak Błękitna Iskra skrzy się na paznokciach? Zapraszam w takim razie do dalszej części wpisu.




Buteleczka kwadratowa, jak wszystkie lakiery tej firmy.
Pojemność - 10ml
Na zdjęciu widać stan zużycia. Ten lakier najczęściej w ostatnich czasach gościł na moich
paznokciach. Zostało go więcej niż pół buteleczki, ale jeszcze jedno-dwa malowania i wyląduje koszu. 
Bardzo zgęstniał (co będzie widoczne na kolejnym zdjęciu), więc ciężko nim dobrze
pomalować paznokcie.






Pędzelek jest dosyć szeroki, krótki, płaski. 
Na zdjęciu widać jakby był już posklejany, co znacznie utrudnia teraz malowanie.
Gdy lakier był świeży, malowanie i operowanie pędzelkiem było bezproblemowe.









 



Na paznokciach znajdują się dwie warstwy lakieru. Zmywanie nie nastręcza większych trudności. 
Ja bardzo polubiłam ten kolor i ogromnie żałuję, że tak zgęstniał.
No nic, będę szukać kolejnego ulubieńca wśród moich piaskowych lakierów.






Lubicie lakiery piaskowe?
Macie swoich ulubieńców?



 




niedziela, 16 lutego 2014

Powiało letnim zapachem od Organique



Peeling cukrowy Organique
Jabłko&rabarbar



Chyba nikogo już nie powinno dziwić, że uwielbiam peelingi. To chyba najwspanialszy rodzaj pielęgnacji, jaki można było wymyślić. Do tej pory właśnie peelingi były najczęściej przeze mnie opisywane na blogu. W tym wpisie chwaliłam się otrzymanym od siostry jabłkowo-rabarbarowym peelingiem Organique. Dzisiejsza notka jest właśnie o tym cukrowym scrubie. Zaciekawieni? Zapraszam 
w takim razie do dalszej części wpisu.





 
Opis produktu:
Dotlenienie - Nawilżenie-Regeneracja
Aromatyczny owocowy peeling do ciała o kremowej konsystencji. Wyciąg z jabłka działa odświeżająco i przywraca skórze zdrowy, witalny wygląd. Rabarbar neutralizuje wolne rodniki i wzmacnia mechanizmy obronne. Masujące kryształki cukru delikatnie pobudzają mikrokrążenie i w naturalny sposób złuszczają martwy naskórek, a unikalna baza stworzona z połączenia masła Shea 
i oleju sojowego nadaje skórze gładkość i elastyczność. 



Skład:
Sucrose, Glycine Soja (Soybean) Oil, Ethylhexyl Cocoate, Cetearyl Alcohol, Beeswax, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Glycerin, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Rheum Undulatum Extract, Tocopheryl Acetate, Citric Acid, Parfum, CI 26100.





 
Działanie/Opinia: Kocham, kocham, kocham ten peeling. Uwielbiam w nim niemal wszystko. Połączenie zapachowe bardzo moje, idealnie wpasowane w moje gusta (siostra zna mnie na wylot). Orzeźwiający i świeży aromat umila cały pobyt pod prysznicem. Aplikacja może trochę nastręczać trudności, gdyż przez bardzo zbitą i gęstą konsystencję, peeling "ucieka" z dłoni. Nie jest to jednak bardzo uciążliwe, a już w żadnym przypadku, nie zniechęcające. Jego działanie bardzo mi odpowiada. Peeling bardzo dobrze radzi sobie z martwym naskórkiem. Pozostawia skórę miękką, gładką, odrobinę natłuszczoną, no i przede wszystkim pięknie pachnącą. Kosmetyk nie uczulił mnie, ani nie spowodował żadnych innych niedogodności. Chętnie poznałabym inne wersje zapachowe. Szkoda tylko, że peelingi tej firmy mają dosyć wysoką cenę. 





Opakowanie: Plastikowy przezroczysty słoiczek, przez który obserwujemy stopień ubywania kosmetyku. Na spodzie znajduje się naklejka z informacjami w języku polskim, z kolei na bocznej - w języku angielskim. Opakowanie zamknięte jest od góry plastikową nakrętką w kolorze srebrnym, z tłoczeniami. Kosmetyk nie posiada folii zabezpieczającej przed macaczami.

Zapach: Bardzo przyjemny, dosyć dobrze wyczuwalny. Kwaskowaty i świeży. Bez chemicznych nut. Idealne połączenie 
jabłka i rabarbaru. 

Konsystencja: Dosyć zwarta i gęsta cukrowa masa. Aplikacja może sprawiać trochę problemu, bo peeling lubi osypywać się 
i uciekać z ciała. Pod wpływem ciepła i wody zaczyna się rozpuszczać.






Pojemność: 200ml
Cena: 59,90zł
Dostępność: sklepy Organique, internet 




Znacie, lubicie kosmetyki Organique?
Jaki macie ulubiony peeling? 



 

piątek, 14 lutego 2014

A może sesja zdjęciowa?




Komu, komu sesję?




Dziś odrobinę inny wpis.
 Moja znajoma (bardzo pozytywna osóbka) poszukuje chętnych na sesje wszelkiego rodzaju - od indywidualnych po ślubne, dziecięce i rodzinne, co kto sobie wymarzy...
Sesje są BEZPŁATNE.
 W zamian oczekuje jedynie zgody na umieszczenia zdjęć w swoim portfolio.
Zdjęcia na terenie Warszawy i bliskich okolic.

Portfolio częściowe można zobaczyć pod adresem: http://fotografia-papilio.blogspot.com
Kontakt mailowy: fotografia.papilio@gmail.com 






Macie chęć na sesję zdjęciową?


 

czwartek, 13 lutego 2014

Czekoladowa inhalacja



Maseczka czekoladowa
Montagne Jeunesse


Sporo ostatnio na blogach czekoladowych kosmetyków, więc i ja poszłam za ciosem i zużyłam leżącą już jakiś czas w zapasach czekoladową maseczkę. Jak się sprawdziło to czekoladowe mazidło? Zapraszam do dalszej części wpisu. Za jakiś czas pojawi się kolejny czekoladowy wpis o jadalnej (!) maseczce Schaebens. A póki co, na razie kilka słów o Montagne Jeunesse.

 



Opis producenta:
Odżyw swoją skórę bogatą i kremową ucztą. Pozwól sobie na wyjątkowo odżywczy zabieg dzięki naszej czekoladowej maseczce. Bogata w naturalne składniki, głęboko oczyszczająca, czekoladowa maseczka pomoże odblokować pory i usunąć zanieczyszczenia. Połączenie właściwości leczniczych soli z Morza Martwego oraz właściwości nawilżających Masła Kakaowego 
i Masła Shea sprawi, że Twoja skóra będzie odżywiona i nawilżona, dzięki czemu zachowa młody wygląd.



Skład:
Aqua (Purified Water), Kaolin, Illite (Mediterranean C...), Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Bentonite, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Ceteareth-20, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Theobroma Cacao (Cocoa) Shell Powder, Sea Salt (Dead Sea Salt), Aroma (Flavor), Glucose, Lactoperoxidase, Citric Acid, Glucose Oxidase, CI77491, CI77492, CI77499 (Iron Oxides). 


 



Działanie/Opinia: Ogromnym plusem tej maseczki jest przepyszny zapach. Od razu pojawia się chętka na coś słodkiego. 
Także stosowana za często może mieć skutki uboczne w postaci dodatkowych centymetrów w talii ;) Bardzo przyjemnie się ją nakłada, ale wydobycie tej gęstej mazi z saszetki może nastręczać sporo trudności. Oczywiście, jak przy innych ciemno kolorowych produktach, musimy liczyć się z usmarowaną do granic możliwości umywalką i upacianymi (niemal po same łokcie) rękami. Maseczka szybko zasycha na twarzy, jak glinka, ale zmycie jej przebiega nadzwyczaj szybko. Dzięki obecności w niej soli morskiej moje oczy niemal natychmiast zaczęły łzawić i piec. Niestety było tak cały czas od nałożenia maseczki. Dodatkowo sól spowodowała, że leciało mi z nosa. Także pod ręką polecam mieć chusteczki higieniczne. Mimo tych niedogodności z efektów maseczki jestem zadowolona. Po jej zmyciu skóra była wyraźnie oczyszczona i rozjaśniona. Efekt zmatowienia również można było dostrzec. Jestem ciekawa innych wersji tej maseczki.





Opakowanie: Brązowe, fantazyjnie powycinane opakowanie ze smakowicie wyglądającymi kostkami czekolady. Z tyłu znajduje się naklejka z informacjami w języku polskim. Większość informacji jest w języku francuskim i niemieckim. Na saszetce znajdziemy dane producenta, pojemność, datę ważności, składniki oraz opis i zastosowanie.

Zapach: Maseczka pachnie bardzo smakowicie, jak gorzka czekolada. Aromat jest bardzo prawdziwy, bez chemicznych nut. 
Na twarzy utrzymuje się jakiś czas od nałożenia. 

Konsystencja: Gęsta, zwarta masa w kolorze czekoladowym (a to ciekawe hehe). Mimo to bardzo dobrze rozprowadza się 
na twarzy. Po chwili zastyga, ale ze zmyciem nie ma najmniejszych problemów.



Pojemność: 20g
Cena: ok. 5zł
Dostępność: drogerie, sklepy, internet.



Lubicie czekoladowe kosmetyki?
Znacie maseczki tej firmy?





Na koniec mam jeszcze do Was prośbę o przekazanie 1% podatku na chorą na białaczkę córeczkę mojej koleżanki. Julka to słodka trzyletnia dziewczynka, sami zobaczcie na poniższym zdjęciu. 
KRS 0000037904 - Julia Lenc.


 
  

poniedziałek, 10 lutego 2014

Styczniowe pustaki



Denko, denko


Nie wiem jak jest u Was, ale u mnie, mimo comiesięcznych rozliczeń z pustymi opakowaniami, kosmetyków na półkach łazienkowych niewiele ubywa ;) Chyba ktoś mi je podrzuca na przechowanie. W styczniu udało mi się sporo kosmetyków wykończyć, nawet takich, które stały i stały, a zużycia było maksymalnie na 3 razy ;) Niestety widzę już, że luty będzie słabszy. Pustych opakowań będzie mniej. Mam tylko nadzieję, że trochę więcej zużyję próbek i saszetek. No zobaczymy jak to będzie :)



Wszystkie opakowania w jednym miejscu:





Włosy:
- DeBa - Balsam regenerujący 2x
- Pilomax - Maska do włosów jasnych, farbowanych
- Olej moringa - Nagroda w rozdaniu
Wpis o nim w tej notce





Ciało:
- Joanna - Kremowy płyn do higieny intymnej
- Evitte - Antycellulitowy balsam do ciała
Nie polecam, kompletnie nic nie robił
- Verona - Skoncentrowane serum do modelowania biustu 4D
Trzy ostatnie maźnięcia czekały i czekały na swoją kolej ;)
O serum można przeczytać tutaj
- Avon - Żel pod prysznic granat i mango
- Body X - Żel pod prysznic
Ostatni z trzech żeli tej serii z zakupów w Finlandii
- Green Pharmacy - Masło do ciała (masło shea i zielona kawa)
Można o nim przeczytać w tym wpisie 




Ciało c.d.
- Paloma - Cukrowy peeling do stóp
Zapraszam na wpis 
- Handsan - Krem do rąk i paznokci
Wpis o nim w tym miejscu 
- Cien - Migdałowy krem do rąk
Kupiony w fińskim Lidlu, w naszych chyba też są te kremy.
Bardzo dobrze nawilżał - polecam





Twarz:
 - Bourjois - Rozświetlający peeling do twarzy
Więcej o nim w tym wpisie 
- Uroda - Pomadka pielęgnacyjno-ochronna
Stały bywalec moich denek
Odsyłam Was do wpisu o niej
- Olejek pichtowy 
Śmierdziuszek okropny, przyspieszający gojenie się i znikanie niechcianych niespodzianek na twarzy
- Manhattan - Tusz do rzęs




Próbki, saszetki:
- Lilibe - Płatki kosmetyczne
- John Masters Organics - Krem na dzień, Kremowy żel do twarzy, Różany żel do twarzy
- Sante - Krem do twarzy
- Rival de Loop - Maseczka nawilżająca
Bardzo lubię te maseczki
- Perfecta - Maseczka głęboko nawilżająca




Znacie któreś z powyższych kosmetyków?
Jak idzie Wam denkowanie kosmetyków?
 
 

 


sobota, 8 lutego 2014

Testowanie z Klubem Elfa Pharm



Bardzo miła przesyłka...



Wróciłam już do domu, więc pora ponadrabiać blogowe zaległości. 
Całkiem niedawno otrzymałam maila od Klubu Elfa Pharm, w którym zostałam poinformowana, że moja skromna blogowa osoba, została zakwalifikowana do czwartej edycji testów. Nie muszę pisać, że wiadomość ogromnie mnie ucieszyła, prawda? 
Jeśli chcecie dołączyć do Klubu Elfa Pharm, zapisywać można się  tutaj.
W ramach najnowszej akcji testerskiej otrzymałam dwa produkty:






Pianka do higieny intymnej
Szałwia lekarska i Lawenda lekarska

Lekkie naciśnięcie i pianka gotowa!
Delikatna, lekka, nie zawiera mydła. Do codziennej higieny intymnej kobiet jak i mężczyzn. Myje i nawilża. Delikatnie pielęgnuje. Daje uczucie komfortu i świeżości. Idealna do wrażliwej skóry. Naturalny odczyn zgodny z pH okolic intymnych chroni przed podrażnieniami i infekcjami. Szałwia, lawenda, alantoina i pantenol wspomagają pielęgnację.




Delikatne mydło do higieny intymnej
Antybakteryjne
Drzewo herbaciane

Delikatne mydło w płynie przeznaczone do pielęgnacji intymnych partii ciała. Starannie oczyszcza i odświeża skórę. Olejek z drzewa herbacianego posiada silne właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne oraz jest naturalnym remedium na stany zapalne i infekcje skóry. Wyciąg z nagietka nawilża skórę i łagodzi podrażnienia. Mydło działa normalizująco na mikroflorę, przywraca skórze jej naturalne funkcje. Zalecane do codziennego stosowania jako efektywny środek do higieny intymnej. Zapewnia czystość, komfort i przyjemne uczucie świeżości. Nie narusza kwasowo-zasadowej równowagi skóry.





W paczce znalazłam również bardzo ładny kalendarz ścienny. Jednak mam z nim trochę problemów bo dziurkę do zawieszenia ma w dole. Jeśli na niej zawiesić kalendarz, to wisi "do góry nogami". Jakoś muszę wykombinować, jak zrobić dziurkę w odpowiednim miejscu ;)



   



Należycie do Klubu?
Jakie produkty GP należą do Waszych ulubieńców?



  

poniedziałek, 3 lutego 2014

Znikam...



... ale tylko na chwilę





Przyszła pora i na mnie. Przez jakiś tydzień nie uda mi się dodać nowych notek. Wyjechaliśmy z mężem na weekend do rodziców, a okazało się, że wyjazd przedłuży się mniej więcej o tydzień. Inaczej człowiek się pakuje jadąc na "chwilę", a inaczej na ponad tydzień. Większość kosmetyków, o których mogłabym napisać, została w domu. Aparatu również nie braliśmy, także nie mogę nawet obfotografować tego, co wzięłam. Notek wcześniej też nie podszykowałam. Także na blogu będzie chwilowy przestój. Mam nadzieję, że z notkami wrócę w przyszłym tygodniu :)