środa, 31 lipca 2013

Bye Bye Maszkary


Lipcowe zużycia

Lipiec był zdecydowanie lepszy miesiącem, jeśli chodzi o denkowanie kosmetyków, niż jego poprzednik. Z takiej ilości zużyć jestem całkiem zadowolona, oczywiście nie spoczywam na laurach, tylko denkuję dalej. Miałam nadzieję na wykończenie szamponu Elseve w butelce o pojemności 400ml, ale niestety nie udało się. Mam wrażenie, że ilośc stanęła przy końcu,  i tak sobie stoi już dłuższy czas i ani rusz, końca nie widać. Zapraszam do obejrzenia moich zużytych kosmetyków. Znalazły się tu też lakierowe wyrzutki, nieotwierane od bodajże dwóch lat więc w końcu powędrowały do kosza.

Całość tradycyjnie pokazuję w pudełku i kolejno w mniejszych grupach:  






1. Eveline - Krem do depilacji 8w1
Bardzo przypadł mi do gustu, niestety w Rossmannie nie mogłam go znaleźć. Krem to jedna z wygranych nagród w konkursie Drogerii Sekret Urody, o czym pisałam w tej notce.

2. Eveline - Krem do depilacji Sensitive
Ten krem również wart jest polecenia.



3. Gratia - Glicerynowy krem do rąk i paznokci cytrynowy
Bardzo lubię ten krem, to już mój drugi egzemplarz, pierwszy pokazywałam w kwietniowym denku.
4. Barwa - Krem do rąk glicerynowy grejpfrutowy
Również prezentowany był w denku kwietniowym.
5. Avon - Peeling do stóp mięta&aloes
Recenzja wkrótce.

6. Ocean Friends - Musująca pastylka do kąpieli, z olejem z pestek winogron i awokado
Przyjemnie się pieni, ładnie pachnie i barwi wodę
7. Body X - Żel pod prysznic
Żel o bardzo delikatnym zapachu, kupiony w Finlandii.
8. LDB - Żel pod prysznic brzoskwinia i mandarynka
Bardzo go polubiłam, więcej o nim w tej notce.


9. Aromanice - Body scrub, mandarynka i mango
Zapach bardzo przyjemny, jednak właściwości ścierających nie ma żadnych. Zapraszam do tego wpisu.
10. Joanna - Peeling do ciała gruboziarnisty, rajskie jabłuszko
Zapach obłędny, a i ścieranie dosyć mocne.
11. Alterra - Peeling pod prysznic pomarańcza i cukier trzcinowy
Bardzo delikatny działanie ścierające. Więcej o nim w tym wpisie


12. Pomadka ochronna. Firma nieznana, prezent od siostry. Całkiem w porządku, chociaż do mojej melisy daleko jej.
13. Ica - Mleczko do ciała
Szwedzki prezent od męża, bardzo fajne nawilżenie, szybkie wchłanianie, aż żal, że już jest w denku. Zapraszam do tej notki.
14. Kolastyna - Tonik do twarzy
Kosmetyk całkiem w porządku, robił, co miał robić, odświeżał, tonizował, nie wysuszał.



15.  Ziaja - Krem kojący nawilżający
Świetnie sobie radził z uspokojeniem skóry po demakijażu.

16. Carea - Płatki kosmetyczne
Bardzo lubię te biedronkowce i często je kupuję.








17. Efektima - Duet do stóp, peeling i maska
Spisała się bardzo przyjemnie. Mam jeszcze jedną w zapasie więc notka pojawi się wkrótce.

18. Celia - Maska do włosów głęboko nawilżająca
Byłam zadowolona z wygładzenia włosów.






19. Verona - Oliwkowy peeling drobnoziarnisty
Zdzierał dosyć porządnie.

20. Perfecta - Peeling drobnoziarnisty
Zdzieranie miał słabsze niż jego poprzednik.







21. Dax - Chusteczka samoopalająca
22. Ava - Chusteczka samoopalająca

Chyba nie potrafię ich używać bo zawsze zostanie mi jakaś jaśniejsza smuga.
Chusteczka Avy bardzo przyjemnie pachniała orzechami. 





23. Marion - Maseczka oczyszczająca peel off
24. Efektima - Maseczka peel-off
Porównanie obu maseczek znajdziecie w tym wpisie.

25. Perfecta - Maseczka odżywcza
Miała bardzo ładny zapach, wygładzała i rozjaśniała twarz.





Wyrzutkowe lakiery + skamieniała odżywka Sensique 













Jak miewa się Wasze lipcowe denko?
Jesteście zadowolone z ilości zużytych kosmetyków?



sobota, 27 lipca 2013

Lakierowo w pudełkowie



A lakiery mam takie...


Dopóki lakiery nie wylądowały w jednym miejscu, wydawało mi się, że mam ich nawet sporo. Jednak pudełko po męskich butach o rozmiarze 42 rozwiało to. Wszystkie lakiery zajmują tylko pół pudełka. Od jakiegoś czasu szukam jakiegoś innego mieszkanka dla nich, ale zarówno w Leroy Merlin, jak i w Empiku nie udało mi się nic odpowiedniego znaleźć. Trzeba rozglądać się dalej. A póki co, zapraszam do zerknięcia na moją skromną kolekcję.
Tak wygląda całość:



Rzut oka na kolory:


Golden Rose - Paris nr 24
Maybelline - Colorama nr 06
Eveline - Colour Instant nr 570
Astor - Fruity Scent nr 085
Sensique - Strong&Trendy Nails nr 106
Avon - Nailwear pro+ nr Y131
Essence - Colour&Go nr 25



Miss Sporty - nr 452
Lemax - nr 32
Essence - Fruity nr 32



Golden Rose - Paris nr 69
Coral Prosilk - nr 133
Golden Rose - Classics Glamour nr 112
Essence - Colour&Go nr 44 Modern Romance
Essence - Nude Glam nr 03 Cookies&cream



Golden Rose - Jolly Jewels nr 120
Bell - Air Flow nr 57
Miss Sporty - nr 344
Golden Rose - Paris nr 206
Essence - Colour&Go nr 42 Dress For A Moment



Essence - Colour&Go nr 55 Let's Get Lost
Miss Sporty - nr 456
Wibo - Express growth nr 353
Bell - Air Flow nr 701
Golden Rose - Classics nr 209



Bell - Air Flow nr 2
Golden Rose - Miss Selene nr 152
Golden Rose - Paris nr 236
Pierre Rene - Top Flex nr 226 Mint



Golden Rose - Paris nr 71
Maybelline - nr 140



I wspomagacze:

 
Lemax - oliwka do skórek
Mariza - odżywka do paznokci słabych i rozdwajających się z keratyną
Catrice - pierwsza pomoc dla słabych paznokci
Pierre Rene - preparat wzmacniający i wygładzający paznokcie
Essie - lakier nawierzchniowy zapobiegający odpryskiwaniu i przedłużający trwałość lakieru



Ot i cała moja "kolekcja". Jak widać, przeważają w niej wszelkie odcienie różu, aczkolwiek dopiero teraz zdziwił mnie brak chociaż jednej buteleczki lakieru w kolorze czerwonym. Patrząc na ilość, mogę spokojnie udać się na zakupy w celu dorzucenia kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu sztuk ;)




Macie któryś z pokazanych lakierów?
Jakie kolory przeważają w Waszej kolekcji?


 

środa, 24 lipca 2013

Szwedzkie mleczko do ciała


Szwedzka pielęgnacja skóry



To małe różowo-białe coś przywędrowało do mnie za sprawą mojego męża prosto ze Szwecji. Nigdy wcześniej nie miałam kosmetyków z tamtej części świata więc ochoczo wzięłam się za testowanie. Mleczko, czy też lotion, okazało się bardzo wydajne, więc testowanie zajęło mi trochę czasu. Niemniej jednak udało mi się je wykończyć więc zapraszam na recenzję.



Informacje producenta:



Skład:
Aqua, Petrolatum, Cyclopentasiloxane, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Dimethicone, Stearic Acid, Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Carbomer, Disodium EDTA, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Butylparaben, Sodium Hydroxide, CI 77891.

 
Działanie/Opinia: Zupełnie nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po tym mleczku, gdyż na polskim rynku jest niedostępne. W internecie nie znalazłam żadnych opinii o nim więc z ciekawością wzięłam się za testowanie. Mleczko (czy też lotion - bo taka nazwa widnieje na opakowaniu) sprawdziło się doskonale. Jestem z niego ogromnie zadowolona i żałuję, że u nas jest niedostępne. Kosmetyk bardzo szybko i łatwo rozprowadza się na skórze. Wystarczy niewielka ilość, aby pokryć nim całe ciało. Wchłania się niemal natychmiast nie pozostawiając ani tłustej, ani lepkiej warstwy. Za to ma ogromnego plusa ode mnie, gdyż bardzo nie lubię uczucia lepkości po aplikacji jakiegokolwiek mleczka/ balsamu/masła. Stosowałam go zwykle rano i wieczorem i skóra nie "wołała" o częstszą aplikację. Dzięki temu zyskała miękkość, gładkość i nawilżenie. Bardzo żałuję, że mleczko już sięgnęło dna. 




Opakowanie: Kosmetyk zamknięty jest w białej płaskiej buteleczce, idealnej do ręki. Opakowanie nie wyślizguje się z dłoni, świetnie "współpracuje". Kolorystyka bardzo kobieca - korek i przednie napisy są w kolorze różowym. Pod światło możemy sprawdzić, ile kosmetyku jeszcze zostało. Zamknięcie typu klik z miejscem na palec, bardzo wygodne i nie sprawiające problemów. Na opakowaniu znajdują się wszelkie niezbędne informacje od producenta - opis, skład, data ważności.



Zapach: Mleczko ma bardzo delikatny zapach, ledwo wyczuwalny w opakowaniu, na skórze nie utrzymuje się dłużej niż trwa aplikacja.

Konsystencja: Bardzo lekkie, dosyć rzadkie mleczko w kolorze białym. Bardzo dobrze rozprowadza się na ciele i  bardzo szybko wchłania. Nie pozostawia na skórze tłustej czy lepkiej warstwy.





Pojemność: 250ml
Cena: był to prezent więc ceny nie znam
Dostępność: sieć sklepów ICA w Szwecji



Używacie jakiś kosmetyków słabo dostępnych na polskim rynku?
  


czwartek, 18 lipca 2013

Peeling z Pepco


Peeling... no chyba raczej nie


Ostatnio coraz trudniej dogodzić mi peelingowo. Kupuję nowe niemal w ilościach hurtowych, a póki co, z naprawdę niewielkiej ich ilości jestem zadowolona. Może to już wiek swoje robi, że jestem coraz bardziej wybredna? ;) Po tym maleństwie nie spodziewałam się cudów, ale na jakieś właściwości peelingujące jednak liczyłam. Jak było tym razem? Zaskoczenie, czy rozczarowanie?





Skład:
Aqua, Propylene Glycol, Polyethylene, PEG-40, Hydrogenated Castor Oil, Carbomer, Triethanolamine, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Parfum, Benzyl Benzoate, C.I.19140, C.I.14700.



Działanie/Opinia: Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z kosmetykami z Pepco, więc gdy natknęłam się tam na peeling, nie omieszkałam go kupić. Całe szczęście, że kosmetyk był przeceniony z 4,99zł na 2,99zł i miał dosyć małą pojemność, dzięki czemu moje rozczarowanie co do niego nie jest takie ogromne. Spodziewałam się, że chociaż w minimalnym stopniu będzie złuszczał martwy naskórek. Niestety, rozczarowałam się. Działania peelingującego nie ma żadnego. Ot, taki kolorowy mus, ładnie pachnący. Jak dla mnie jest to zbędny gadżet, bez którego spokojnie można się obejść.




Opakowanie: Kosmetyk zamknięty jest w okrągłym niskim pudełeczku. Wieczko odkręcane, jednak przy zakręcaniu pojawia się problem. Ja raczej nakładam wieczko i dociskam lekko, w ten sposób wskakuje na swoje miejsce. Peeling przed wszędobylskimi macaczami zabezpieczony jest sreberkiem. Na wieczku przyklejona jest kolorowa kartka, która nasiąka wodą. Wierzch przez to staje się nieestetyczny.




Zapach: Peeling ma zapach bardzo przyjemny dla nosa. Ogromnie przypadł mi do gustu. Pachnie jak oranżadka w proszku.

Konsystencja: Średnio gęsty mus, w którym zanurzone są naprawdę minimalne drobinki, które udają, że są ścierające.





Pojemność: 130ml
Cena: 2,99
Dostępność: Pepco



Jakie są Wasze peelingowe rozczarowania?


piątek, 12 lipca 2013

Osławiony micel z Biedronki

 
Płyn micelarny BeBeauty


Bardzo długo broniłam się przed wszelkimi innymi wynalazkami do demakijażu oczu, niż moja ukochana Ziaja ogórkowa. Do zakupu czegoś innego skłoniła mnie ciągle rosnąca cena mleczka  Ziaji. Co zakup, cena wyższa. No ileż można zmieniać cenę? Wkurzona dumałam, co kupić w zamian? Dumałam, dumałam i wydumałam. Wybór padł (za radą i podpowiedzią siostry) na osławiony w blogosferze Płyn Micelarny BeBeauty z Biedronki. Czy żałuje zakupu i wrócę do stosowania mleczek? Zapraszam na recenzję.




Informacje producenta:
Płyn micelarny delikatnie oczyszcza wrażliwą skórę twarzy oraz oczu z makijażu, także wodoodpornego oraz zanieczyszczeń. Pełni funkcje toniku, działa łagodząco i odświeżająco. Przywraca komfort czystej skóry bez pozostawienia uczucia ściągnięcia.
Oczyszczające micele zapewniają wysoką skuteczność oczyszczania, dokładnie usuwają makijaż i zanieczyszczenia nie naruszając bariery hydrolipidowej naskórka.
Ekstrakt z malwy działa nawilżająco, zmniejsza nadwrażliwość skóry.
D-panthenol działa przeciwpodrażnieniowo. 

 
Skład:
Aqua, Poloxamer 184, Disodium Cocoamphodiacetate, Propylene Glycol, Polysorbate 20, Panthenol, Peat Extrat, Malva Sylvestris, Flower Extract, Sodium Chloride, Disodium EDTA, Sodium Citrate, Citric Acid, Parfum, Methylparaben, Propylparaben, Methylisothiazolinone.



 
Działanie/Opinia: Miałam nie recenzować tego produktu, z racji tego, że chodziły słuchy o jego wycofaniu ze sprzedaży. Jednak sprawa ucichła, a micele BeBeauty mają się dobrze i zachęcają do kupna z biedronkowych półek. Czyżby to był chwyt marketingowy w celu podniesienia sprzedaży? ;) Dopóki produkt jest w sklepie, tak to odbieram. Od samego zakupu byłam negatywnie nastawiona do tego płynu. No bo jak to? Zdradzić używaną od lat ogórkową Ziaję? Jednak Ziaja sama (według mnie) strzeliła sobie w kolano, ciągle podnosząc ceny za opakowanie. Któraś z kolei podwyżka tak mnie wkurzyła, że powiedziałam dość, szukam czegoś innego. Wybór padł na niedrogi i robiący furorę micel z Biedronki. Kupiłam, użyłam... i przepadłam. Od pierwszego użycia stał się moim HITem. Płyn świetnie sprawdza się ze zmyciem nawet wodoodpornego makijażu. Oczywiście musimy wtedy poświęcić troszkę więcej czasu i płynu, niż przy zwykłym, niewodoodpornym. Micel nie ściąga mi skóry, nie powoduje podrażnień i zaczerwienień. Już za samo to, ma ode mnie ogromnego plusa. W upalne dni używam go również do odświeżenia twarzy, stosując jak tonik. W taki sposób również świetnie się sprawdza. Jestem totalnie zaskoczona tym produktem, jego działaniem... i ceną. Mam nadzieję, że jednak nie zniknie z półek sklepowych. Zostało mi go ok 1/4 butelki, jednak nie pojawi się w denku ponieważ zostawiłam go u rodziców. Skończę go podczas kolejnej wizyty.  

   
Opakowanie: Płyn znajduje się w plastikowej przezroczystej buteleczce, szerszej u dołu, węższej w górnej części. Bardzo lubię, gdy bezbarwne płyny umieszczone są w przezroczystym opakowaniu. Pozwala to kontrolować stopień zużycia kosmetyku. Buteleczka (mimo, że z plastiku) ma bardzo elegancki wygląd. Producent postawił na minimalizm, nie bije po oczach pstrokacizna. Bardzo przypadło mi do gustu otwarcie. Aby wydobyć płyn, musimy nacisnąć korek z jednej strony, wtedy pojawia się niewielki otwór. Z tyłu na naklejce producent podaje wszelkie potrzebne informacje - opis, skład, sposób użycia, pojemność, datę ważności.




Zapach: Bardzo delikatny, niezwykle przyjemny.
Konsystencja: Bezbarwny płyn.


Pojemność: 200ml
Cena: ok. 5zł
Dostępność: Biedronka


Jakich produktów używacie do zmycia makijażu?
  
 

wtorek, 9 lipca 2013

Peel-off czy... peel off?

 
Efektima vs Marion


W związku z tym, że mam postanowienie zużywania moich saszetkowych zapasów, które ogromnie się rozrosły w zastraszającym tempie, ostatnio wypróbowałam dwie maseczki peel-off (Efektimę i Marion). Jakie są moje odczucia, co do nich? Jak się sprawdziły? Zapraszam na porównanie.




Informacje producenta:
Efektima - Wygładzająca maseczka peel-off w formie żelu. Skutecznie złuszcza martwe komórki skóry, wyraźnie wygładza drobne zmarszczki i przykraca skórze promienny, młodzieńczy wygląd. Formuła maski zawiera wyciąg z grejpfruta, który ze względu na właściwości oczyszczające i ściągające idealnie liftinguje i odświeża skórę. Wzbogacona o prowitaminę B5 łagodzi podrażnienia 
i regeneruje naskórek.
Marion - Dzięki działaniu peel off  maseczka natychmiast usuwa zanieczyszczenia i oczyszcza pory. Wchłania nadmiar sebum 
i usuwa martwe komórki naskórka. Formuła maseczki zawiera ekstrakty z ananasa i brzoskwini, które zmiękczają naskórek, działają odświeżająco i regenerująco. Maseczka pozostawia skórę czystą, odżywioną i wygładzoną.



Skład:
Efektima  - Aqua, Polyvinyl Alcohol, Alcohol Denat., Polysorbate 20, Glycerin, Propylene Glycol/ Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil, Panthenol, DMDM Hydantion, Methylparaben, Propylparaben, Phenoxyethanol, Parfum/ Fragrance, Cl 14720. 
Marion - Aqua, Polyvinyl Alcohol,Glycerin, Alcohol Denat., Polysorbate-20, Ananas Sativus (Pineapple), Fruit Extract, Prunus Persica (Peach), Fruit Extract, Panthenol, Isobutylparaben, Methylparaben, Phenoxyethanol, Propylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Hexyl Cinnamal, Citric Acid, Triethanolamine.



Działanie/Opinia:
Efektima - od pierwszych chwil od nałożenia czuć przyjemne chłodzenie twarzy. W związku z tym, że maseczki jest dosyć dużo - 10ml, producent zaleca nałożenie jej również na szyję i dekolt. Ja jednak zaaplikowałam grubszą warstwę tylko na twarz, w związku z czym zalecane trzymanie jej przez 20minut, dla mnie było za krótkie. Grubsza warstwa żelu nie zaschła w tym czasie, potrzebowałam jeszcze siedmiu minut, aby bez problemu ściągnąć maseczkę z twarzy. Po tym czasie zeszła niemal w jednym płacie, bez najmniejszych problemów. Po jej zastosowaniu skóra jest rozjaśniona, oczyszczona, gładka, miękka w dotyku i bez nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia.
Marion - na samym początku czuć przyjemne chłodzenie twarzy, po kilku minutach skóra napina się, odczuwałam bardzo delikatne ściągnięcie. W trakcie trzymania jej na buzi można odczuwać nie tylko chłodzenie, ale również delikatne rozgrzanie niektórych części twarzy. Również i w tym przypadku zalecane przez producenta pozostawienie jej na 10-15min to za mało. Dopiero po 18-stu minutach udało się ją ściągnąć. Jednak twarz wymagała czyszczenia wodą ponieważ nie wszędzie maseczka ładnie dała się zdjąć. Gdzieniegdzie pozostał niezastygnięty żel. Skóra po tym zabiegu była rozluźniona, miękka i oczyszczona.



Opakowanie:
Efektima - saszetka w kolorze srebrnym z elementami żółci o pojemności 10ml. Przyjemna dla oka słoneczno-letnia kolorystyka. 
Z tyłu znajdują się wszelkie niezbędne informacje - opis w języku polskim i angielskim, skład, producent, pojemność, data ważności.




Marion - czarna saszetka o pojemności 6ml, z elementami rozjaśniającymi całość - czcionki w kolorze czerwonym, srebrnym, białym i żółtym. Na odwrocie znajdziemy najpotrzebniejsze informacje - opis, skład, producent, pojemność, datę ważności.




Zapach:
Efektima - zapach bardzo przyjemny dla nosa, można wyczuć delikatną woń grejfruta.
Marion - zapach typowy dla maseczek peel-off, jednak całkiem przyjemny, nie drażniący.


Konsystencja:  
Efektima - lekko różowy przezroczysty żel, dosyć gęsty i ciągnący, jednak przelewa się przez palce, trzeba dosyć szybko 
i sprawnie wysmarować nim buzię. Po nałożeniu kolor nie jest widoczny.




Marion - przezroczysty żel, na tyle gęsty, że nie spływa i nie "ucieka" z palców podczas aplikacji.





Podsumowanie: Obie maseczki pod względem działania są bardzo podobne, po ich zastosowaniu twarz wyglądała niemal identycznie. Również w obu przypadkach producenci podają zbyt krótki czas zastygania jej na twarzy. Efektima posiada ładniejszy zapach (wyczuwamy w niej nutę grejfruta) oraz delikatny kolor (różowy) natomiast  po aplikacji ciężko zmyć ją z palców. 
Maseczka Marion z kolei jest gęstsza i  nie ucieka podczas nakładania. Obie maseczki są warte uwagi. Wrócę zarówno do jednej, jak i drugiej.
 


Pojemność: Efektima 10ml, Marion 6ml
Cena: obie można kupić w granicach 2-3zł
Dostępność: Drogerie większe i mniejsze, internet.



Lubicie maseczki peel-off?
Stosowałyście którąś z przedstawionych?


niedziela, 7 lipca 2013

Odmładzanie dłoni z Eveline



EVELINE - Młode Dłonie 
(aktywnie odmładzające serum do rąk)


Kremów do rąk zawsze na stanie w domu mam kilka sztuk. Bardzo często kolejne wpadają mi do koszyka podczas zakupów, oczywiście same ;) Mogę śmiało powiedzieć, że tego typu kosmetyków mam (obok żeli pod prysznic) najwięcej w zapasie. O Aktywnie odmładzającym serum do rąk mogę już co nieco powiedzieć. Niestety kosmetyk nie znajdzie się w najbliższym denku ponieważ został u rodziców. Wykończę go podczas kolejnej wizyty. Zapraszam na recenzję tego cudaczka.




Informacje producenta:
Ekskluzywne serum z unikalną formułą odmładzającą pomaga zminimalizować oznaki starzenia się skóry rąk. Jest szczególnie polecany do suchych i zniszczonych dłoni. Zawarte w nim składniki regenerujące odbudowują zniszczony naskórek, przywracając dłoniom gładkość i delikatność. Serum zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia, czyniąc skórę bardziej elastyczną bez odznak upływu lat. Lekka, nietłusta konsystencja sprawia, że serum szybko się wchłania i błyskawicznie przynosi uczucie komfortu, a skóra dłoni staje się aksamitna, gładka i znacznie młodsza na długi czas.



Skład:
Aqua/Water, Cetearyl Alcohol / Ceteareth-20, Mineral Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Glycerin, Propylene Glycol, Petrolatum / Cholesterol / Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Petrolatum, Isopropyl Myristate, Cyclopentasiloxane / Dimethicone Crosspolymer / Cyclohexasiloxane, Hydrolyzed Wheat Protein / Urea / Sorbitol / Lysine  / Allantoin / Diglycerin / Lactic Acid / Sodium PCA, Water / Hydrolyzed Soy Protein / Propylene Glycol, Glycerin / Water / Butylene Glycol / Carbomer / Polysorbate 20 / Palmitoyl Oligopeptide / Palmitoyl Tetrapeptide-7, Water / Propylene Glycol / Oyster Shell Extract / Sea Silt Extract, Cyclomethicone, Glucose, Urea, Acrylates / C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Allantoin, Phenoxyethanol / Methylparaben / Buthylparaben / Ethylparaben / Isobutylparaben  / Propylparaben, DMDM Hydantoin, Fragrance, Disodium EDTA, Limonene, Linalool.




Działanie/Opinia: Do tej pory używałam tylko kremów więc byłam bardzo ciekawa, jak sprawdzi się serum. Kosmetyk wyglądem nie różni się od używanych wcześniej przeze mnie kremów. Konsystencja, zapach, wygląd wszystko to do złudzenia przypomina tradycyjny kosmetyk do rąk. Krem nie sprawia problemów przy rozprowadzaniu na skórze, wchłania się stosunkowo szybko nie pozostawiając tłustej warstwy. Dłonie niemal natychmiast stają się gładkie, miękkie i nawilżone. Jednak nawilżenie nie utrzymuje się zbyt długo, aplikację musimy powtarzać co jakiś czas.Także jak dla mnie, kosmetyk ten niczym szczególnym  nie różni się od kremu.


Opakowanie: Dosyć cienka, długa tuba z miękkiego tworzywa. Całość utrzymana w przyjemnej fioletowej kolorystyce. Przy otwarciu pomaga nam wgłębienie na palec. Z tyłu znajdują się potrzebne informacje: opis, skład, producent, pojemność, data ważności. 



Zapach: Bardzo przyjemny dla nosa, bliżej niezidentyfikowany.


Konsystencja: Zwarty, miękki balsam w kolorze białym.




Pojemność: 125ml
Cena: ok. 6-7zł
Dostępność: Drogerie większe i mniejsze 



Miałyście do czynienia z tego typu kosmetykami do rąk?

 

czwartek, 4 lipca 2013

Wszystko w jednym



Zakupy, prezenty, przesyłki/wygrane



Dawno nie było u mnie wpisu chwalipięckiego. Nadrabiam zaległości w tym względzie i pokazuję wszystko, co do mnie dotarło w ostatnim czasie.

ZAKUPY:

Oj było tego, było. Pobyt u rodziców sprzyjał odwiedzaniu drogerii i sklepów kosmetycznych z siostrą. Pojawiło się kilka zakupów z mojej wishlisty. Zobaczcie, co nowego gości u mnie na półkach w łazience:


 1. Ziaja - Szampon i Odżywka Intensywne Wygładzanie
Kupione w aptece.




 2. Farmona - Masło do ciała, liczi i rambutan
3. Farmona - Kremowy peeling myjący, granat i pitaja
4. Farmona - Peeling do ciała, jeżyna i malina
Peelingi kupione w niewielkiej drogerii, masło w Rossmannie.




W ostatniej gazetce promocyjnej Rossmanna była oferta Farmony - przy zakupie Masła do ciała za 9,99zł mały peeling Farmony gratis. Do Rossa wybrałam się pierwszego dnia obowiązującej promocji w okolicach godz. 13:00. Złapałam dwa masła i zadowolona leciałam do kasy po odbiór peelingów. A tu zonk. Peelingi "nie dojechały". W zamian dostałam dwa gratisy widoczne na zdjęciu. Dodam, że te gratisy były dodawane do innych produktów promocyjnych z tej gazetki. I one jakoś mogły "dojechać" :/ Jestem delikatnie mówiąc zniesmaczona sytuacją.
Gratisy:
5. Lirene - Witaminowy żel pod prysznic, zapach jaśminu
6. AA - Odżywczo-wygładzający krem do stóp, herbaciana róża




Zakupy z gazetki promocyjnej Biedronki:
7. Bell - Lakier do paznokci Air Flow, nr 57
8. BeBeauty - Peeling do stóp złuszczający
9. BeBeauty - Balsam do stóp intensywnie nawilżający
10. Bielenda - Maseczka nawilżająco-regenerująca, awokado
11. Bielenda - Maseczka oczyszczająco-nawilżająca, ogórek i limonka
12. Bielenda - Serum i maseczka przeciwzmarszczkowa, karoten
13. Bielenda - Peeling i maseczka oczyszczająco-nawilżająca, granat




14. Avon - Żel pod prysznic, cytrus, mandarynka i grejfrut
15. Avon - Żel pod prysznic, granat i mango




Zakupy z różnych drogerii i sklepów:
16. Dax - Chusteczka samoopalająca
17. Ava - Chusteczki samoopalające
18. Montagne Jeunesse - Maseczka czekoladowa
19. Noni Care - Maseczki: regenerująca, nawilżająca, oczyszczająca
20. Celia - Maski do włosów głęboko nawilżające, algi, marakuja i proteiny soi
21. Aromanice - Peeling do ciała, mandarynka i mango. Kupiony za 2,99zł z Pepco. 
Ciekawi mnie ogromnie, czy ma jakiekolwiek właściwości zdzierające ;)
22. Uroda - Pomadka pielęgnacyjno-ochronna Melisa (zapas na jakiś czas)
23. Golden Rose - Lakier nr 120 z serii Jolly Jewels



PREZENTY:

Prezenty, czyli to, co kobiety lubią najbardziej (oprócz miliona innych rzeczy hihi). Mąż, przywiózł mi z Danii dwa kosmetyki - balsam do włosów i balsam do ciała. Kosmetyki należą do bezzapachowych, w wersji dla wrażliwców. Niemniej jednak na pewno je wykorzystam. Dziękuję bardzo :*






PRZESYŁKI/WYGRANE:

Pierwsza przesyłka to wygrana w rozdaniu na blogu lookgood-abcurody. Moja kolekcja zapasów łazienkowych wzbogaciła się o 10 nowych pozycji. Bardzo dziękuję Klaudii za przesyłkę takich oto wspaniałości: 





Dotarły i do mnie próbki kosmetyków marki Love Me Green 
Aby je otrzymać należało zarejestrować się na ich stronie, zamówić subskrypcję newslettera... i czekać na przesyłkę. Dzięki temu mogę poznać ich naturalne kosmetyki. 
Takie akcje mogłyby być częściej organizowane ;)





Podczas Majówkowej Rozdawajki na blogu Paczajki udało mi się odgadnąć ze zdjęcia przedstawiony fragment kosmetyku. Dzięki temu odgadnięty Zmywacz do paznokci Isany jest mój. Niestety rozminęłam się z przesyłką. Zmywacz dotarł do Rodziców, gdy ja wróciłam już do siebie. Ale to nic, u Rodziców również maluję, a co za tym idzie i zmywam, paznokcie. Cieszę się, że chociaż raz udało mi się trafić, co przedstawia zdjęcie. Akcja bardzo fajna i pomysłowa. Brawa dla Autorki za inwencję twórczą.



Całkiem niedawno zostałam wytypowana do przetestowania i opisania Balei antycellulitowego kremu do ciała. Testowania ogromnie nie mogę się doczekać. To mój drugi produkt z Balei. Oczywiście zapraszam na blog Autorki.





Jestem ogromnie ciekawa jak Wasze nowości oraz czy listonosz często Was odwiedza 
ze wszelkiego rodzaju paczkami i przesyłkami?