piątek, 30 sierpnia 2013

W poszukiwaniu ideału cz. II


Akcja: Szukamy maseczki idealnej...
Dlaczego NoniCare - Przeciwzmarszczkowa maseczka regenerująca nie zostanie moim ideałem?


Maseczki NoniCare były na moje wishliście. Od dawna chciałam je przetestować, ale sprawę utrudniał fakt, że są trudno dostępne. Ja uparłam się, że muszę je mieć i gdy tylko zobaczyłam je w sklepie kupiłam wszystkie trzy rodzaje. I to był błąd. A dlaczego? Zapraszam do dalszej części wpisu.




Informacje producenta:
Maseczka w formie kremu przeznaczona do regeneracji i odżywienia skóry twarzy i szyi. Dzięki wysokiej zawartości naturalnych ekstraktów z owoców noni, acai, daktyli i granatów bogatych w witaminy (A, B1, B2, C), mikroelementy, polisacharydy i flawonoidy maseczka daje spektakularny efekt wygładzenia i rewitalizacji. Zawarte w ekstraktach owocowych a-hydroksykwasy (AHA) działają delikatnie złuszczająco i nawilżająco. Maseczkę można pozostawić na skórze bez zmywania  (np. na noc) co pogłębi i przyspieszy efekty działania.

 
Skład:
Aqua, Cocos Nucifera Oil, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Phoenix Dactylifera,  Fruit Extract, Lanolin, Glyceryl Stearate Citrate, Glyceryl Stearate, Morinda Citrifolia Fruit Extract, Cera Alba, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Butyrospermum Parkii Butter Extract, Cetyl Alcohol, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Punica Granatum Fruit Extract, Mangifera Indica Fruit Extract, Serenoa Serrulata Fruit Extract, Squalane, Benzyl Alcohol**, Xanthan Gum, Tocopheryl Acetate, Sodium Benzoate**, Lactic Acid, Potassium Sorbate**, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Citral*, Linalool*, Limonene*.
* from natural essential oil, ** as preservative. 


 
Działanie/Opinia: Jeszcze nigdy nie zawiodłam się tak na maseczce do twarzy, no ale od początku... Maseczkę położyłam grubą warstwą na twarz. Zapach, który unosił się dookoła bardzo umilał aplikację. Trzymałam ją ok. 20min. Podczas trzymania jej na buzi nie miałam absolutnie żadnego negatywnego odczucia. Skóra mnie nie piekła, nie swędziała, nie była ściągnięta. Nic złego nie powinna się dziać. Szkoda, że nie zerknęłam od czasu do czasu w lustro. Po dwudziestu minutach stanęłam przed lustrem i przeraziłam się ogromnie. W miejscach, gdzie maseczka wchłonęła się w skórę, ta okazała się ogromnie zaczerwieniona. Natychmiast resztę maseczki ściągnęłam wacikami i umyłam zimną wodą. Cała twarz była zaogniona :/ Próbowałam ratować się moczeniem jej w zimnej wodzie. Zaczerwienienie na chwilę znikało, a gdy woda wyschła pojawiało się znów. Potem przykładałam do twarzy lód owinięty w ściereczkę, wypiłam też wapno.  Po godzinie całe szczęście twarz wróciła do poprzedniego kolorytu. Dwóch kolejnych maseczek tej firmy boje się teraz stosować. Oczywiście muszę zaznaczyć, to że moja skóra tak na nią zareagowała, nie znaczy, że wszyscy będą mieli takie problemy. Dodam jeszcze, że to była moja pierwsza ( i mam nadzieję, że ostatnia) reakcja alergiczna na kosmetyk.


 
Opakowanie: Maseczka mieści się w podłużnej saszetce. Opakowanie utrzymane jest  w kolorze kilku odcieni zieleni. W dole widzimy owoce, które stanowią bazę dla maseczki. Tył saszetki jest biały, znajdują się tam szczegółowe informacje - opis produktu, skład, dane producenta, data ważności. 

Zapach: Maseczka pachnie bardzo świeżo, owocowo, bez sztucznych czy alkoholowych nut. Czuć ją cały czas, gdy jest na twarzy (oczywiście dopóki nos nie przyzwyczai się do zapachu).

Konsystencja: Biały, dosyć gęsty krem, który bardzo lekko i przyjemnie rozprowadza się na twarzy.





Pojemność: 11ml
Cena: ok. 3zł
Dostępność: drogerie niesieciowe, internet.

Maseczka bierze udział w akcji Karoliny - Szukamy maseczki idealnej...  



 

środa, 28 sierpnia 2013

Pierwsze spotkanie z cukrowym peelingiem


Farmona Tutti Frutti
Cukrowy peeling do ciała


To moje pierwsze spotkanie z peelingiem cukrowym. Do tej pory miałam okazję poznać tylko zwykłe peelingi oraz peelingi myjące. Cukrowy i solny nie miały okazji gościć jeszcze w mojej łazience. Jak spisał się zdzierak Farmony? Co sądzę o tym typie peelingu? Zapraszam na notkę.


Informacje producenta:
Cukrowy peeling do ciała o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych oraz aromatycznym zapachu dojrzałej wiśni 
i orzeźwiającej porzeczki.
Daj się ponieść owocowej przygodzie! Rozpieść zmysły soczystością chwili! 
Zmysłowy zapach owoców z Kraju Kwitnącej Wiśni, symbolu intensywnego i pełnego radości życia, spleciony z orzeźwiającym aromatem porzeczki to gwarantowany relaks, spokój i uczucie błogości.
Cukrowy peeling doskonale myje, regeneruje i pielęgnuje ciało. Dzięki zawartości masła Karite głęboko nawilża, odżywia i ujędrnia skórę, sprawiając że staje się zachwycająco miękka i delikatna. Naturalne kryształki cukru i zmielone łupinki orzechów macadamia zanurzone w odżywczym olejku, usuwają martwy naskórek i wygładzają ciało. Orzeźwiający, delikatnie cierpki zapach soczystych owoców rozpieszcza zmysły i pozwala ulecieć w świat marzeń, skóra pozostaje odżywioną i natłuszczoną, dzięki czemu nie jest konieczne używanie balsamu. 



 
Skład:
Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Sucrose, Sodium Chloride, PEG-40/45 Hydrogenated Castor Oil, Pertolatum, Caprylic/Capric Triglyceride, Silica, Parfum (Fragrance), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Macadamia Ternifolia Shell Powder, Cera Alba (Beeswax), Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, BHA, Benzyl Alcohol, Coumarin, Eugenol, Caramel Colour E 150d, CI 14720, CI 16255.




Działanie/Opinia: Gdy tylko zobaczyłam połączenia zapachowe peelingów Farmony, wiedziałam że wcześniej czy później któryś z nich będę miała okazję testować. Jako pierwszy do mojej łazienki trafił Cukrowy peeling do ciała - wiśnia i porzeczka. Połączenie zapachowe bardzo moje, ponieważ uwielbiam wszelkie kosmetyki o zapachu wiśniowym i czereśniowym. Peeling pięknie pachnie, nawet po wyjściu z łazienki aromat wiśni i porzeczki unosi się w powietrzu. Peeling powiedziałabym, jest raczej średnim zdzierakiem, używałam ostrzejszych, ale też i spotykałam słabsze. Ten jest w porządku pod tym względem. Niestety kosmetyk ma jedno ale. Pozostawia po sobie tłustą i klejącą warstwę, z którą nie każdy żel pod prysznic daje sobie radę. Palmolive zmył ją bez problemu, natomiast Oryginal Source nie dał rady. Jeśli wierzyć słowom producenta o myciu, regeneracji i pielęgnacji ciała tym kosmetykiem, to chyba ta tłusta warstwa miała zastąpić balsam do ciała ;) Peeling cukrowy przetestowałam, wiem już jak działa, teraz wypróbuję inne rodzaje. 

Opakowanie: Peeling zamknięty jest w okrągłe, dosyć wysokie opakowanie, z odkręcanym wieczkiem. Dostanie się do niego nawet mokrymi rękami nie stanowi większego problemu. Całość zabezpieczona jest sreberkiem, co jest świetnym rozwiązaniem, ponieważ mamy pewność, że nikt naszego produktu wcześniej nie macał i co gorsza, nie wkładał do niego paluchów. Słoiczek oklejony jest z każdej strony kolorowymi naklejkami, które pod koniec żywota peelingu, zaczęły się odklejać. Tylna naklejka zawiera wszelkie niezbędne informacje - dane producenta, skład, opis produktu i pojemność. Na spodzie widnieje data ważności. 




Zapach: Bardzo intensywny, owocowy, orzeźwiający. Czuć go w całej łazience. Na skórze utrzymuje się bardzo długo. Po wypłukaniu opakowania wodą, zapach w słoiczku czuć było jeszcze przez kilka dni.

 
Konsystencja: Peeling jest dosyć zbity i twardy, zapewne dzięki kryształkom cukru. Mimo to, dosyć łatwo rozprowadza się na ciele. Ma bardzo ładny mocny czerwony kolor. Wanna, czy prysznic, po jego użyciu ma trochę makabryczny kolor ;)





Pojemność: 300g
Cena: ok. 15-17zł
Dostępność: Sklep internetowy Farmony, Allegro, drogerie stacjonarne.



 Używacie peelingów cukrowych?
Które połączenie zapachowe Tutti Frutti lubicie najbardziej?


   

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Saszetkowe szaleństwo



Moje saszetkowe zapasy



Mimo ciągłego zużywania i denkowania saszetek i próbek, mam wrażenie, że wcale mi ich nie ubywa, a wręcz ciągle przybywa mi nowych. Chyba sąsiedzi mi podrzucają ;)
Jeśli jesteście ciekawi, co znajduje się w mojej zachomikowanej kolekcji, zapraszam do przejrzenia tego wpisu. Tylko ostrzegam - zdjęć będzie dużo :)




Swoje zapasy trzymam w niebieskim organizerze (czy organizatorze, jak wolę go nazywać), który stoi na pralce, także mam go cały czas pod ręką.
Najwięcej mam maseczek, mimo częstego ich używania. Chyba powinnam zrobić sobie bana na dalszy ich zakup:



 Sporo mam też wszelkiego rodzaju kremów, produktów do włosów i do kąpieli:












Pozostałe to już raczej pojedyncze egzemplarze -chusteczki brązujące, duety i różne inne różności:











Macie zbiory saszetkowców?
Czy raczej nie lubicie tego typu produktów? 


 

sobota, 24 sierpnia 2013

Burżujski demakijaż


Bourjois - woda micelarna do demakijażu


Ten micel (czy też woda micelarna) kupiłam podczas promocji rossmannowskiej -40% Dawno chciałam wypróbować ten zachwalany przez blogerki kosmetyk, aż w końcu nadarzyła się okazja nabycia go w tak promocyjnej cenie. Czy zakup (mimo ceny) opłacał się? Zapraszam na recenzję.




Informacje producenta:
Woda micelarna do demakijażu twarzy i oczu. Działa oczyszczająco i łagodząco na skórę. Hipoalergiczna, bezzapachowa 
i bezalkoholowa. Testowana na osobach o wrażliwej skórze i wrażliwych oczach.

 
Skład:
Aqua (Water), Glycerin, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Poloxamer 184, Coco-Glucoside, Phenoxyethanol, Tetrasodium Edta, Sodium Methylparaben, Citric Acid, Propylene Glycol, BHT, Nymphaea Alba Root Extract. 


 
Działanie/Opinia: Wodę micelarną Bourjois kupiłam podczas promocji w Rossmannie (notka z całymi zakupami znajduje się pod tym linkiem). To mój drugi kosmetyk  do demakijażu tego typu. Pierwszym był osławiony micel BeBeauty z Biedronki, o którym pisałam tutaj. Nigdy nie myślałam, że płyny micelarne polubię tak bardzo. Produkt Bourjois nie miał żadnych problemów ze zmyciem makijażu twarzy, ani oczu pociągniętych wodoodpornym tuszem. Nie podrażnił ani skóry, ani oczu, nie szczypał, nie wysuszał... ideał :) Nie pozostawił na skórze tłustego filmu, którego tak nie znoszę. W upały dla odświeżenia przemywałam nim twarz. Micel Bourjois na pewno jeszcze nie raz zagości w mojej łazience bo taką współpracę to ja uwielbiam.




Opakowanie: Przezroczysta butelka o zabarwieniu fioletowym, z białą "czapeczką". Opakowanie jest wąskie przez co świetnie nadaje się do dłoni. Góra zakończona kulką, która ułatwia otwieranie i zamykanie. Miałam obawy, czy wytrzyma i nie odpadnie, na szczęście nic się z nią nie dzieje. Jedynie do czego mogłabym się "przyczepić" to zbyt duży otwór. Na początku przez to zbyt dużo płynu wylewałam na wacik, jednak po kilku próbach udało się opanować tą niedogodność. Polskie napisy odnajdziemy tylko z tyłu opakowania (opis, skład, producent, pojemność, data ważności).
 
Zapach: Bardzo delikatny, nienachalny, ledwo wyczuwalny.

Konsystencja: Przezroczysty płyn.


Pojemność: 250ml
Cena: 8,39zł (w rossmannowskiej promocji -40%), w cenie regularnej kosztuje ok. 13-15zł
Dostępność: Drogerie z szafami Bourjois
  


Jaki jest Wasz ulubiony micel?
Czy może wolicie inny sposób demakijażu?


 

czwartek, 22 sierpnia 2013

W poszukiwaniu ideału cz. I



Akcja: Szukamy maseczki idealnej...
Bielenda - Granat peeling + maseczka



Pierwszy raz biorę w ogólnoblogowej akcji poszukiwawczej. Ogromnie się cieszę, że zdecydowałam się dołączyć, zwłaszcza, że ilość maseczek rozrosła mi się w zastraszającym tempie. Dzięki tej akcji mam szanse choć trochę uszczuplić swoje zapasy oraz poszukać swojego maseczkowego ideału. Jako pierwsza do boju staje maseczka Bielendy kupiona z poprzedniej gazetki urodowej Biedronki. Jak się spisała? Czy już w pierwszym podejściu znalazłam swój ideał? Zapraszam do dalszej części notki...


Informacje producenta:
Wyjątkowy, wygodny w użyciu zabieg o silnym działaniu nawilżającym i regenerującym; ekspresowo przynosi odświeżenie oraz przywraca komfort i świetną kondycję skórze normalnej i mieszanej.

 


Skład:
Peeling - Aqua (Water), Glycerin, Glyceryl Polyacrylate, PEG-12 Dimethicone, Polyethylene, Polysorbate 20, Punica Granatum Fruit Extract, Cocos Nucifera (Coconut) Shell Powder, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Glyceryl Polyacrylate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer,Triethanolamine, Disodium EDTA, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Mica, CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77491 (Iron Oxides), CI 17200 (Acid Red 33).
Maseczka - Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Tiglyceride, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Glycerin, Cyclopentasiloxane, Isohexadecane, Cetereth- 18, Glyceryl Stearate, Urea, Punica Granatum Friut Extract, Niacinamide, Aleurites Maluccane Seed Oil, Panthenol, Sorbitan Olivate, Glucose, Sodium Hyaluronate, Allantoin, Sodium Lactate, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Tocopherol, Beta-Sitosterol, Squalene, Ascorbyl Palmitate, Polysyliscone- 11, Ethylhexyl, Hydroxystearate, Ammonium, Acryloyldimethyl-taurate/VP Copolymer, Phenoxyethanol, Metylparaben, DMDM Hydantion, Ethylparaben, Parfum (Fragrance), Hydroxycitronellal, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Cl 17200 (Acid Red 33). 



 
Działanie/Opinia:
Peeling - bardzo dobrze radzi sobie z usunięciem martwego naskórka. Po jego zastosowaniu skóra jest przyjemnie miękka, gładka i gotowa na przyjęcie maseczki. Podczas dwuminutowego masowania twarzy, towarzyszył mi bardzo miły dla nosa zapach. Twarz nie została przesuszona, nie była zaczerwieniona, ani ściągnięta.
Maseczka - jej aplikacja to sama przyjemność dzięki odpowiedniej konsystencji, która nie jest ani za gęsta, ani za rzadka. Nie ma problemu z uciekającym z palców kosmetykiem, oraz nie występują żadne komplikacje przy jej rozprowadzaniu. Maseczka po 20-stu minutach wchłonęła się niemal całkowicie. Resztę usunęłam wacikiem do demakijażu., a potem umyłam twarz wodą ponieważ miałam wrażenie lekkiego filmu.  Skóra twarzy stała się zmatowiona, gładka i odrobinę rozjaśniona.
Cały duet spisał się naprawdę dobrze. Ciekawe, czy to właśnie kosmetyk Bielendy zostanie moim ideałem?




Opakowanie:
Kwadratowa saszetka dzielona w pionie na dwie części. W jednej znajduje się peeling, w drugiej maseczka. Opakowanie jest w przyjemnym dla oka kolorze różowo-fioletowym, nawiązującym kolorystycznie do owoca granatu. Z tyłu saszetki znajdują się niezbędne informacje - opis w kilku językach, składniki, dane producenta, pojemność, data ważności.


Zapach:
Peeling - delikatny, bardzo przyjemny, pachnie bardzo lekko granatem. Zapach nie utrzymuje się na skórze po zmyciu.
Maseczka - ledwo wyczuwalny, bardzo delikatny, bliżej nieokreślony. Nie utrzymuje się na skórze.




Konsystencja:
Peeling - ma jasnoróżowy kolor, a jednocześnie jest przezroczysty z mnóstwem mieniących się drobinek oraz większych czarnych. Żel jest dosyć gęsty, nie spływa z dłoni podczas aplikacji.
Maseczka - ma postać białego delikatnego kremu, który bardzo przyjemnie rozprowadza się na twarzy.



Pojemność: 2x5g
Cena: ok. 3-4zł
Dostępność: drogerie, markety, internet.

Maseczka bierze udział w akcji Karoliny - Szukamy maseczki idealnej...


wtorek, 20 sierpnia 2013

Paletka Mua - Glitter Ball


Moja Mua 


Czy ja już wspominałam, że mam kochaną siostrę? Jeśli jeszcze nie, to pora to nadrobić. Siostra sprezentowała mi paletkę prześlicznych cieni. Kolorystycznie idealnie wpasowują się w moje gusta, lepszej sama bym sobie na pewno nie wybrała. 
Paletka jest z tych najnowszych, o wdzięcznej nazwie  - Glitter Ball. Cienie pochodzą ze strony cocolita.pl. Pamiętacie mój zachciankowy wpis? Wspominałam w nim o paletce Sleek. Ale póki co, MUA mi wystarczy. Siedzę i patrzę na nią i uśmiech nie schodzi mi z buzi. Siostrze jeszcze raz dziękuję i już się zastanawiam, jak się jej odwdzięczyć? ;) Zapraszam na swatche, żebyście i Wy nacieszyły oczy.









I jak Wam się podoba? 
Znacie, używacie paletek Mua?



 
 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Akcja: Szukamy maseczki idealnej...




Karolina z bloga Pasje Karoliny zorganizowała bardzo ciekawą akcję maseczkową, do której i ja chętnie się przyłączę. Z racji tego, że nie otrzymałam jeszcze od nikogo "zaproszenia", postanowiłam zaprosić się sama ;)
Akcja trwa 6 tygodni - 19.08.2013 - 29.09.2013, w każdym tygodniu recenzujemy jedną (lub więcej) maseczkę. Więcej danych technicznych dotyczących tej zacnej akcji znajduje się bezpośrednio u Karoliny. 

Zgodnie z regulaminem do akcji zapraszam:
Marysię P.
Tsubaki Chan
niissley Kate
- alicjęmagdalenę
- lu ciam
- oraz wszystkich chętnych :)

Póki co, lecę wybierać pierwszą maseczkę do zrecenzowania.


czwartek, 15 sierpnia 2013

A wyszłam tylko po suszarkę...


Zakupy, hej zakupy


Z racji tego, że moja suszarka do włosów odmówiła posłuszeństwa, musiałam udać się po zakup drugiej. Wybrałam się do centrum handlowego, gdzie po zakupie suszarki udałam się do hipermarketu na dział z kosmetykami. I dobrze zrobiłam bo dostałam tam kilka rzeczy, które w drogeriach, które odwiedzam, nie są dostępne. Oczywiście nie mogłam oprzeć się pokusie i kupiłam kilka kosmetyków ;) Oprócz tego wstąpiłam również do Marionnaud i The Body Shop. Oczywiście oba te miejsca opuściłam z kilkoma drobiazgami. Byłabym po tych zakupach pojechała już do domu, gdyby nie to, że naprzeciw tego centrum handlowego jest... 
drugie centrum handlowe. Jak mogłabym opuścić taką okazję i nie wstąpić tam do Hebe? Z Hebe wyszłam również z drobiazgami. Jeśli jesteście ciekawi, co kupiłam oprócz suszarki, zapraszam do dalszej części notki. 


 
- kremy do depilacji (Joanna, Bielenda) - Carrefour 
- balsam do ciała Cztery Pory Roku - Carrefour   
- peeling do stóp Bielenda - Carrefour 
- maseczka drozdżowa Soraya - Carrefour



- maska do włosów o zapachu arganu Kallos - Hebe 
- maseczki Purederm - Hebe 
- maseczka + próbka truskawkowego balsamu do ciała - The Body Shop 
- maseczki - Marionnaud




Tak jak widać znów poszalałam maseczkowo. To już chyba naprawdę szaleństwo. Sama nie wiem, kiedy ja je wszystkie zużyję? Ostatnio też lubuję się w zakupie coraz to nowych peelingów do stóp ;) Skoro jesteśmy przy zakupach pokażę również te zrobione wspólnie z siostrą podczas weekendowego wypadu do rodziców.


- płyn do higieny intymnej Joanna - Drogeria Sekret Urody 
- peeling do stóp Paloma - Drogeria Sekret Urody 
- oczyszczające płatki na nos Marion - Drogeria Sekret Urody 
- peelingi Tutti Frutti Farmona - Drogeria Natura 
- lakier do paznokci czerwony nr 204 Astor - Drogeria Natura 
- puder i podkład w kompakcie 2w1 Essence - Drogeria Natura 
- peeling do stóp Evree - Drogeria Natura 
- chusteczki samoopalające Dax, Kolastyna - Rossmann 
- maski i szampony do włosów (saszetki) Celia - mała osiedlowa drogeria


A to już zakupy najnowsze:
 - kremy do depilacji Joanna - Rossmann
- maski do włosów Schwarzkopf - Rossmann
- naklejki na paznokcie - Sunny Nails
- peelingi myjące Joanna - Biedronka
- lakiery do paznokci nr 811, 802, 759 Eveline - Biedronka
- zmywacze do paznokci w płatkach Ferity - Biedronka





A jak Wasze kosmetyczne zakupy sierpnia?
Dałyście się skusić wszędobylskim promocjom? 



środa, 14 sierpnia 2013

Balea do zadań specjalnych


Balea - Krem antycellulitowy


Po półtorej miesiąca stosowania Kremu antycellulitowego Balei pora na jego recenzję. Krem do przetestowania dostałam od 
Esy, floresy, fantasmagorie . Zgłosiłam chęć przetestowania, ustawiłam się w kolejce... i zostałam wybrana. Kosmetyk bardzo szybko do mnie dotarł. Za to wszystko ogromnie dziękuję :)




Skład:
Aqua, Cocoglycerides, Glycerin, Isopropyl Palmitate, Cetearyl Alcohol, Caffeine, Pentaerythrityl Distearate, Glyceryl Stearate, Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Cyclopentasiloxane, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Parfum, Methylparaben, Carbomer, Sodium Stearoyl Glutamate, Hydrolyzed Soy Protein, Laminaria Digitata Extract, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, Limonene, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Linalool, Ginkgo Biloba Leaf Extract. 

 


Działanie/Opinia: Jak już wspominałam Krem antycellulitowy "wystałam" w kolejce na blogu. Ogromnie się cieszę, ponieważ jest to mój dopiero drugi kosmetyk osławionej niemieckiej Balei. Pierwszym była odżywka figa&perły. Mam nadzieję, że moja dalsza znajomość z kosmetykami tej firmy będzie przebiegać, jak do tej pory bez zarzutów. Cellulit - zmora niemal każdej kobiety, mam i ja, niestety. Mimo, że jestem osobą szczupłą, to paskudztwo i mnie nie ominęło. Całe szczęście nie mam go za wiele, a widoczny jest tylko po ściśnięciu pewnych partii ciała. No ale cóż, jest, a jak już jest, to chętnie bym się go pozbyła. Na pomoc przyszedł mi ten krem. Stosowałam go zwykle dwa razy dziennie, ale było i tak, że tylko raz. Spektakularnych efektów nie było, ale też na nie nie liczyłam. Raczej trudno pozbyć się cellulitu opierając się tylko na wmasowywaniu kremu, bez żadnych ćwiczeń i odpowiedniej diety. Także cudów się nie spodziewałam. Jednak kosmetyk pozytywnie mnie zaskoczył. Po jego stosowaniu skóra stała się gładsza i bardziej napięta. Z uzyskania takiego efektu jestem ogromnie zadowolona :) Kremu zostało mi ok. 1/3 opakowania. Na pewno zużyję go za jakiś czas, na razie muszę odpocząć od jego zapachu i porządnie ponawilżać uda po "opaleniu" ich na czerwono. 




Opakowanie: Biały (dosyć niski) plastikowy odkręcany słoiczek, zaokrąglony ku dołowi. Nakrętka w kolorze ładnej soczystej, jasnej zieleni. Na opakowaniu znajdują się naklejki, które mimo dotykania nakremowanymi rękami cały czas są w stanie nienaruszonym. Krem zabezpieczony jest sreberkiem z nazwą firmy. Na opakowaniu producent podaje wszelkie ważne informacje: opis, składniki, data ważności, dane kontaktowe firmy. 




Zapach: Krem pachnie jak... krem. Nie wywąchamy w nim żadnych dodatków, jedynie czuć odrobinę nuty alkoholowej. W takim połączeniu nie daje to miłego dla nosa aromatu, ale do wszystkiego można przywyknąć ;) Krem ma konkretne zadanie do spełnienia, więc brak ładnego zapachu można mu wybaczyć.

Konsystencja: Biała, lekka, puszysta konsystencja, nie sprawiająca problemów z rozprowadzeniem kosmetyku na ciele.





Pojemność: 300ml
Cena: Bliżej mi nie znana.
Dostępność: Drogerie DM, sklepy internetowe z kosmetykami z Niemiec, Allegro.



Stosujecie antycellulitowe specyfiki?


niedziela, 11 sierpnia 2013

BB od Eveline



Multifunkcyjny krem przeciwzmarszczkowy BB



Krem przeciwzmarszczkowy BB Eveline to mój pierwszy tego typu kosmetyk, także zupełnie nie wiedziałam, czego się po nim spodziewać. Bardzo rzadko używam wszelkiego rodzaju podkładów czy fluidów ponieważ mam wrażenie, że moja twarz dużo szybciej świeci się po nich. Jak było w przypadku tego kremu? Zapraszam do dalszej części notki. 




Informacje producenta:
 Multifunkcyjny krem przeciwzmarszczkowy BB przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry dojrzałej, także wrażliwej, z utratą elastyczności i kolorytu. Nowatorska formuła oparta na zaawansowanej technologii LIFT&HYALURON PLUS™ efektywnie i długotrwale zwalcza 12 oznak starzenia się skóry, zapewniając spektakularny i trwały efekt liftingu. Lekka konsystencja idealnie wtapia się w cerę, nie zatyka porów, pozwala skórze oddychać. Wyjątkowo delikatna i bogata w składniki aktywne formuła zapewnia intensywną regenerację, wygładzenie i ujędrnienie skóry. Krem łatwo i równomiernie rozprowadza się na skórze, zapewniając jej promienny wygląd i jednolity koloryt. Natychmiast po zastosowaniu oznaki zmęczenia są zredukowane, a skóra odzyskuje naturalny blask i energię. 


Wyselekcjonowane składniki aktywne:
-  bioHYALURON COMPLEX™bogaty w kwas hialuronowy skutecznie wypełnia istniejące zmarszczki i nierówności oraz napina, wygładza i rozjaśnia naskórek.
- MATRIX-6™– peptyd najnowszej generacji, wzmacnia syntezę 6 głównych składników odbudowujących skórę, m.in. kwasu hialuronowego i kolagenu. Wnikając w najgłębsze warstwy naskórka, stymuluje szybszą produkcję kolagenu typu I, III i IV oraz pobudza komórki skóry do samoregeneracji i odnowy biologicznej. 
- OLIGOCEANE™,minerały wód termalnych, bogate w sole mineralne i oligoelementy intensywnie nawilżają i wygładzają skórę, do-dając jej energii.
- PIGMENTY MINERALNEidealnie wyrównują koloryt skóry, maskują niedoskonałości i przebarwienia.
- PROTEINY SOIbogate w lecytynę, witaminy oraz sole mineralne mają silne działanie przeciwzmarszczkowe. Przeciw-działają powstawaniu zmarszczek, stymulują procesy regeneracyjne i odbudowują strukturę skóry.
- Gatuline In-Tense®,ekstrakt z rośliny Spilanthes Acmella, pobudza komórki skóry do odnowy, przywraca gęstość i zapobiega wiotczeniu skóry. Wygładza zmarszczki, ujędrnia, napina i uelastycznia.
- PhytoCellTec™,roślinne komórki macierzyste, pozyskiwane z odmiany jabłoni szwajcarskiej, są szeroko stosowane w kosmetologii w celu poprawy witalności i żywotności komórek macierzystych skóry.
- bioOLEJEK ARGANOWYpobudza naturalną odnowę komórek skóry i jest prawdziwym „eliksirem młodości”. 
- bioOLEJEK Z PESTEK WINOGRONbogaty we flawonoidy, silne antyoksydanty, i kwas linolowy regeneruje, odżywia i uelastycznia skórę.




Działanie/Opinia: Multifunkcyjny krem przeciwzmarszczkowy BB Eveline wygrałam w konkursie Drogerii Sekret Urody na fb, o czym wspominałam w tej notce i tej. Sama pewnie jeszcze długo nie kupiłabym tego kosmetyku, a teraz rozglądam się za drugim  BiBikiem z tej serii. Krem podczas nakładania świetnie współpracuje, nie ucieka spod palców, nie zasycha natychmiast, co utrudniałoby rozprowadzenie go na twarzy. Mam dosyć jasną skórę, a ten krem (mam wersję do cery jasnej) bardzo dobrze się w nią wtapia, nie powodując efektu ciemniejszej maski. Kosmetyk bardzo ładnie wygładza twarz, rozświetla ją, sprawiając, że staje się promienna i wypoczęta. Poza tym wyrównuje koloryt. Znikają wszelkiego rodzaju niedoskonałości czy przebarwienia. Krem dosyć długo utrzymuje się na twarzy, tym jestem najbardziej zaskoczona, oczywiście bardzo miło :) Polubiłam go na tyle, że na pewno nie przestanę używać kremów tego typu.




Opakowanie: Krem znajduje się w podłużnej, miękkiej tubce, stawianej "na głowie". Otwarcie zakręcane. Całość utrzymana w dosyć ciemnej kolorystyce czerwono-brązowej. Tubka znajduje się w kartonowym pudełeczku, które wyrzuciłam zanim zrobiłam zdjęcia. Na opakowaniach znajdują się wszelkie niezbędne informacje - opis, skład, producent, data ważności, pojemność.
Zapach: Typowy dla tego typu kosmetyków, jednak bardzo przyjemny. Po nałożeniu na twarz po jakimś czasie staje się niewyczuwalny.




Konsystencja: Lekka, nietłusta, niezbyt rzadka, ale też i nie gęsta, jak dla mnie w sam raz, idealna.


Pojemność: 50ml
Cena: 12-16zł
Dostępność: większe i mniejsze drogerie, internet. 




Lubicie kremy BB?
Macie swoje ulubione?

  

piątek, 9 sierpnia 2013

Winogronem po ciele



Winogronowy peeling BeBeauty
 
Lato to czas, w którym zużywam niemal w hurtowych ilościach wszelkiego rodzaju peelingi i żele pod prysznic. Z kolei masła, balsamy, mleczka stosuję dopiero gdy czuję, że skóra staje się przesuszona. W końcu przyszła pora na recenzję peelingu 
z Biedronki, kupionego z kwietniowej gazetki urodowej. Jesteście ciekawi, jak spisał się u mnie? Zapraszam w takim razie do dalszej części notki.
 


Informacje producenta:
Peeling do ciała o zapachu winogron idealnie wygładza powierzchnię skóry. Naturalne substancje peelingujące głęboko oczyszczają 
i złuszczają martwe komórki naskórka. Skóra po użyciu preparatu jest oczyszczona i jedwabiście gładka.


Skład:
Aqua, Glycerin, Polyethylene, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Juglans Regia Shell Powder, PEG-8, Parfum, Ribes Nigrum, Fruit Vitis Vinifera (Grape) Seed Extract, Carbomer, Sodium Hydroxide, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionane, Methylparaben, Propylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3 Diol, Caramel, 
CI 42090, CI 19140.


Działanie/Opinia: Nie spodziewałam się wiele po peelingu z Biedronki. Kupiłam go z czystej ciekawości. Wydanych na niego prawie ośmiu złotych nie żałuję, a jedynie co mogę sobie zarzucić to to, że nie kupiłam wszystkich trzech rodzajów (mango, borówka). Mam nadzieję, że jeszcze będzie można go dostać bo chętnie wypróbuję pozostałe. Peeling ma dosyć mocny aromat, także musimy się liczyć z tym, że po wyjściu spod prysznica, jeszcze długo będzie czuć go w łazience i na skórze (mimo użycia po nim żelu pod prysznic). Zapach mi nie przeszkadzał, aczkolwiek musiałam do niego przywyknąć ponieważ to był bodajże mój pierwszy kosmetyk o zapachu winogron. Peeling nie ma ostrych drobinek, nie jest mocnym zdzierakiem, ale u mnie sprawdzał się świetnie z usunięciem ze skóry martwego naskórka. Pozostawiał skórę miękką i gładką, taką jaka powinna być po użyciu tego typu kosmetyku. Wystarczył mi na ok. 7 użyć, czyli akurat na tyle, żeby się nim nie znudzić ;) Doskonale nadaje się do codziennego stosowania. Będę polować na pozostałe dwie wersje.


 

Opakowanie: Niski plastikowy okrągły pojemnik, przezroczysty. Pokrywka z zielonego plastiku, nie sprawiająca żadnych kłopotów przy zakręcaniu czy odkręcaniu. Na wierzchu znajduje się zielona naklejka, która mimo kontaktu z wodą nie uległa uszkodzeniu. Całość utrzymana w przyjemnej dla oka kolorystyce. Na spodzie zielona naklejka z informacjami producenta - skład, opis, data ważności, producent, pojemność. Od środka kosmetyk zabezpiecza folia ochronna, co jest świetnym rozwiązaniem, gdyż mamy pewność, że nikt nam do peelingu nie wkładał nosa czy palców.




Zapach: Bardzo przyjemny, winogronowy, dosyć mocny. Po aplikacji czuć go jeszcze przez jakiś czas na skórze i w łazience.


Konsystencja: Peeling ma konsystencję musu czy dosyć rzadkiego dżemu owocowego, w którym zanurzone są większe i mniejsze drobinki ścierające o różnych kolorach. Mi kojarzą się z pestkami winogron ;)





Pojemność: 200ml
Cena: 7,99zł
Dostępność: Biedronka 



Znacie te biedronkowe peelingi?
Jakich macie peelingowych ulubieńców?