piątek, 9 sierpnia 2013

Winogronem po ciele



Winogronowy peeling BeBeauty
 
Lato to czas, w którym zużywam niemal w hurtowych ilościach wszelkiego rodzaju peelingi i żele pod prysznic. Z kolei masła, balsamy, mleczka stosuję dopiero gdy czuję, że skóra staje się przesuszona. W końcu przyszła pora na recenzję peelingu 
z Biedronki, kupionego z kwietniowej gazetki urodowej. Jesteście ciekawi, jak spisał się u mnie? Zapraszam w takim razie do dalszej części notki.
 


Informacje producenta:
Peeling do ciała o zapachu winogron idealnie wygładza powierzchnię skóry. Naturalne substancje peelingujące głęboko oczyszczają 
i złuszczają martwe komórki naskórka. Skóra po użyciu preparatu jest oczyszczona i jedwabiście gładka.


Skład:
Aqua, Glycerin, Polyethylene, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Juglans Regia Shell Powder, PEG-8, Parfum, Ribes Nigrum, Fruit Vitis Vinifera (Grape) Seed Extract, Carbomer, Sodium Hydroxide, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionane, Methylparaben, Propylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3 Diol, Caramel, 
CI 42090, CI 19140.


Działanie/Opinia: Nie spodziewałam się wiele po peelingu z Biedronki. Kupiłam go z czystej ciekawości. Wydanych na niego prawie ośmiu złotych nie żałuję, a jedynie co mogę sobie zarzucić to to, że nie kupiłam wszystkich trzech rodzajów (mango, borówka). Mam nadzieję, że jeszcze będzie można go dostać bo chętnie wypróbuję pozostałe. Peeling ma dosyć mocny aromat, także musimy się liczyć z tym, że po wyjściu spod prysznica, jeszcze długo będzie czuć go w łazience i na skórze (mimo użycia po nim żelu pod prysznic). Zapach mi nie przeszkadzał, aczkolwiek musiałam do niego przywyknąć ponieważ to był bodajże mój pierwszy kosmetyk o zapachu winogron. Peeling nie ma ostrych drobinek, nie jest mocnym zdzierakiem, ale u mnie sprawdzał się świetnie z usunięciem ze skóry martwego naskórka. Pozostawiał skórę miękką i gładką, taką jaka powinna być po użyciu tego typu kosmetyku. Wystarczył mi na ok. 7 użyć, czyli akurat na tyle, żeby się nim nie znudzić ;) Doskonale nadaje się do codziennego stosowania. Będę polować na pozostałe dwie wersje.


 

Opakowanie: Niski plastikowy okrągły pojemnik, przezroczysty. Pokrywka z zielonego plastiku, nie sprawiająca żadnych kłopotów przy zakręcaniu czy odkręcaniu. Na wierzchu znajduje się zielona naklejka, która mimo kontaktu z wodą nie uległa uszkodzeniu. Całość utrzymana w przyjemnej dla oka kolorystyce. Na spodzie zielona naklejka z informacjami producenta - skład, opis, data ważności, producent, pojemność. Od środka kosmetyk zabezpiecza folia ochronna, co jest świetnym rozwiązaniem, gdyż mamy pewność, że nikt nam do peelingu nie wkładał nosa czy palców.




Zapach: Bardzo przyjemny, winogronowy, dosyć mocny. Po aplikacji czuć go jeszcze przez jakiś czas na skórze i w łazience.


Konsystencja: Peeling ma konsystencję musu czy dosyć rzadkiego dżemu owocowego, w którym zanurzone są większe i mniejsze drobinki ścierające o różnych kolorach. Mi kojarzą się z pestkami winogron ;)





Pojemność: 200ml
Cena: 7,99zł
Dostępność: Biedronka 



Znacie te biedronkowe peelingi?
Jakich macie peelingowych ulubieńców?



35 komentarzy:

  1. Też go mam :) Ale dla mnie jest dość mocny i takiego go lubię, też poluję na resztę zapachów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używam teraz cukrowego Farmony wiśnia i porzeczka i według mnie jest dwa razy mocniejszy niż ten z Biedronki.

      Usuń
    2. To mnie by chyba obdarł ze skóry :D A dziwne, bo nie mam aż tak delikatnej czy wrażliwej :)

      Usuń
  2. miałam borówkowy i całkiem fajnie się spisał, całkiem miła odmiana po mocniejszych zdzierakach; oczywiście chętnie kupię pozostałe wersje zapachowe

    OdpowiedzUsuń
  3. Za taką cenę, szkoda byłoby nie spróbować

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie mogę trafić na te biedronkowe peelingi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w najnowszej urodowej gazetce znów będą?

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Ten to raczej taki średniaczek jeśli chodzi o zdzierania.

      Usuń
  6. Fajnie wyglada ten peeling :)
    Mialam kiedys podobny, ale z TBS :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peelingi TBS rzeczywiście wyglądają bardzo podobnie, albo to te biedronkowe wyglądają jak te z TBS ;)

      Usuń
  7. ooo borówka jest ? hmmm mam fazę na borówkowe miziaki do ciała, jak tylko będzie koniecznie muszę kupić:)

    OdpowiedzUsuń
  8. niska cena i dobry produkt ;) to lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie nie zachwycił ale lubię pojemniczki po tych peelingach, zawsze znajdę coś do czego mogę je wykorzystać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, ciekawa jestem, do czego je wykorzystujesz :)

      Usuń
  10. Za taką cenę wychodzi na to że jedno użycie kosztowało Cię około złotówki. Bomba za taki efekt :) Mi akurat to bardzo bardzo pasuje, że ma taki intensywny zapach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A rzeczywiście, nie przeliczałam w ten sposób :)

      Usuń
  11. niestety nie mogę powiedzieć, że wygląda atrakcyjnie. ja wybrałabym inną wersję zapachową, pewnie skuszę się z czystej ciekawości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolor powiedziałabym, że taki shrekowo-błotny ;)
      Ale idzie się przyzwyczaić ;)

      Usuń
  12. lubie, lubie :) ale jak go mialam wydawal mi sie duzo jasniejszy, zastanawiam sie czy to kwestia zdjec czy cos zmienili? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że zbytniego przekłamania w kolorach nie ma.
      Peeling rzeczywiście jest dosyć ciemny, co widać również przez przezroczyste opakowanie na trzecim zdjęciu.
      Wcześniejszej wersji nie miałam więc zupełnie nie wiem, jaki kosmetyk miał wtedy kolor.

      Usuń
  13. ale fajny produkt :)
    i cena przystępna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam osobiście, ale lubię takie pachnące cacuszka :)
    A propo Margarity - niestety nie pojawia się we wszystkich sklepach, będąc na praktykach w Skierniewicach w 2 z 4 Biedronek też go nie było :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to szkoda, mam nadzieję, że w "mojej" Biedronce jeszcze się pokaże :)

      Usuń
  15. Ja mam mango, ale ponownie bym go nie kupiła ;) Winogronka nigdy nie miałam ;)

    OdpowiedzUsuń