środa, 30 października 2013

Kolejny sprawdzony micel


Ziaja - Naturalny oliwkowy płyn micelarny 
Oczyszczanie twarzy, demakijaż oczu


Naprawdę długo wzbraniałam się przed używaniem czegoś innego niż mleczka do demakijażu. Micele omijałam szerokim łukiem, dopóki nie skusiłam się do zakupy osławionego micela BeBeauty z Biedronki. Polubiłam go na tyle, że postanowiłam wypróbować kolejny znany w blogosferze, mianowicie kosmetyk z Bourjois. I z nim dobrze mi się współpracowało, więc po nim postanowiłam sięgnąć po płyn Ziaji. Byłam go ogromnie ciekawa, zwłaszcza, że używane przeze mnie przez kilka lat mleczko ogórkowe spisywało się naprawdę dobrze. Następny w kolejce jest micel AA 30+. Także ja, która nigdy bym nie pomyślała, że zdradzę mleczko ogórkowe, testuję już trzeci z czterech płynów micelarnych. Kobieta zmienną jest. Jeśli jesteście ciekawi, jak sprawdził się ten płyn, zapraszam na dalszą część wpisu.




Informacje producenta:
Delikatny płyn micelarny przeznaczony do codziennego demakijażu i oczyszczania każdego rodzaju skóry.


Skład:
Aqua (Water), Sodium Cocoamphoacetate, Glycerin, PEG-8, Propylene Glycol, Panthenol, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, 
PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, DMDM Hydantoin, Citric Acid.



 
Działanie/Opinia: Naprawdę nigdy bym nie pomyślała, że tak polubię płyny micelarne. Zawsze wydawało mi się, że wolę bardziej treściwszą konsystencję typu mleczko do zmywania makijażu. A tu proszę, micele zawładnęły moim sercem i łazienką :) 
Jestem ogromnie zadowolona, że z tego typu produktów, które miałam okazję używać, każdy okazał się (jak do tej pory) godny pochwały i do ponownego zakupu. Mam nadzieję, że sprawdzanie bubelków mnie ominie. Płyn Ziaji używam do zmycia zarówno makijażu oczu, jak i twarzy. Do tej pory mnie nie zawiódł i mam nadzieję, że tak pozostanie. Micel radzi sobie naprawdę dobrze ze zmyciem tuszu, nawet wodoodpornego, aczkolwiek chwilę dłużej mu to zajmuje, ale to raczej normalne. Nie podrażnia, nie szczypie w oczy. Po zabiegu oczyszczania, nie są zaczerwienione i nie łzawią. Ze zmyciem makijażu twarzy radzi sobie równie dobrze. Pozostawia skórę czystą, świeżą, gotową do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Płyn ten nie pieni się podczas używania. 
Nie pozostawia tłustego filmu na twarzy. Same plusy, minusów nie zauważyłam ;)




Opakowanie: Przezroczysta buteleczka typowa dla kosmetyków tej firmy. W kolorze zielonym. Zamknięcie typu klik, 
z wgłębieniem na palec. Nie sprawia problemów, nie zacina się, nie łamie. Opakowanie oklejone naklejką z informacjami o produkcie - opis, skład, data ważności, dane producenta, pojemność. Naklejka podczas całego użytkowania, nie odkleja się i pozostaje na swoim miejscu. 
Zapach: Bardzo delikatny, przyjemny dla nosa.

Konsystencja: Bezbarwny płyn.



Pojemność: 200ml
Cena: 5,39zł (kupiony w promocji -40%)
Dostępność: drogerie, markety, internet.



Jaki jest Wasz ulubiony kosmetyk do demakijażu?
   


poniedziałek, 28 października 2013

Ostro pod prysznicem



Peeling Fenjal



Dziś słów kilka o peelingu Fenjal, który przywędrował do mnie zza zachodniej granicy. Oczywiście za sprawą męża, mojego oczywiście ;) W naszych sklepach widziałam jedynie balsam i żel pod prysznic, także nie jestem pewna, czy peeling można u nas dostać. W związku z tym, że sporo z Was odwiedza Niemcy, postanowiłam opisać ten produkt.
Czym kosmetyk wpisał się w miano moich ulubieńców? Zapraszam do przeczytania dalszego wpisu.






Skład:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Polyethylene, Cocamidopropyl Betaine, Acrylates Cocopolymer, Parfum, Coco-Glusoide, Glyceryl Oleate, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Vitis Vinifera Seed Oil, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopherol, Synthetic Wax, Styrene/Acrylates Copolymer, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Sodium Chloride, Citronellol, Limonene, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Alpha Isomethyl Ionone, CI 77289.

 
Działanie/Opinia: Duschpeeling - peeling pod prysznic, żel peelingujący - jak zwał tak zwał. Według mnie, za sprawą dosyć gęstej konsystencji produkt ten traktuję jak zwykły peeling i tak też będę go nazywać. Dosyć długo czekał na swoją kolej, gdyż peelingów, jak i żeli pod prysznic mam naprawdę sporo. Początkowo miałam spore wątpliwości co do działania, ponieważ na pierwszy rzut oka nie widać w produkcie drobinek ścierających. Kosmetyk bardziej przypominał żel. Ale tylko do pierwszego użycia. Jak się okazało drobinek jest mnóstwo i to naprawdę dosyć mocnych. Stosowanie go to sama przyjemność. Od razu czuć jak świetnie radzi sobie 
z martwym naskórkiem. Ściera, zdziera zostawiając skórę niesamowicie miękką i gładką. Spłukuje się bez problemu nie pozostawiając na skórze tłustego filmu. Z chęcią zaopatrzę się w dostępny u nas balsam i żel.




Opakowanie: Tuba z miękkiego plastiku postawiona na głowie. Dzięki tym dwóm aspektom produkt możemy wydobyć do samego końca. Szata graficzna utrzymana w kolorystyce pozostałych kosmetyków tej firmy. Cały tył zadrukowany jest opisem w języku niemieckim i francuskim, nazwą składników. Poza tym znajdziemy tam datę ważności oraz dane producenta.

Zapach: Orzeźwiający, świeży, pobudzający aczkolwiek nie potrafię sprecyzować, czym peeling pachnie. Po spłukaniu z ciała niewyczuwalny.




Konsystencja: Dosyć gęsta maź, która wyglądem przypomina raczej żel. Ciężko dopatrzeć się w nim drobinek ścierających. W kosmetyku zanurzone są zielone kuleczki.



Pojemność: 200ml
Cena: Bliżej nieznana z racji tego, że kosmetyk był prezentem
Dostępność: Produkt zakupiony w Niemczech, w Polsce pewnie dostępny przez internet.



Znacie kosmetyki Fenjal?
Warto wypróbować balsam i żel? 



sobota, 26 października 2013

"Piździernikowe" zakupy



Zakupy włosowo-paznokciowe (głównie)

W tym miesiącu jestem ogromnie z siebie dumna. Nie szalałam kosmetycznie. Kupiłam głównie produkty do włosów oraz żel 
do mycia twarzy. Lakiery piaskowe tak mnie zauroczyły, że nie mogłam się im oprzeć. Sami rozumiecie ;) 
Zapraszam na lekki, miły i przyjemny post chwalipięcki.




- Isana - Odżywki do włosów
- Garnier - Odżywka do włosów
- BeBeauty - Żel-peeling oczyszczający
- My Secret, Wibo, Catrice - Lakiery piaskowe





- Efavit - Olej kokosowy
- Celia - Szampony nawilżające



Jak Wasze zakupy?
Szalałyście czy raczej skromnie?
  




czwartek, 24 października 2013

Zgrany duet od Alverde



Alverde - szampon i odżywka z amarantusem


Jakiś czas temu poszczęściło mi się ogromnie, gdyż duet ten wygrałam na FB u Anety z bloga Kosmetyczne przemyślenia Anety. Jeszcze raz dziękuję za zorganizowanie rozdania i umożliwienie mi poznanie tych kosmetyków. Oczywiście wszystkich zapraszam  na FB i na bloga Anety. Chociaż duet musiał odczekać na swoją kolej, bardzo się cieszę, że miałam możliwość go przetestować.
To były pierwsze kosmetyki zza zachodniej granicy, które znalazły się w mojej łazience. Jak się spisały? Kto ciekawy, zapraszam na dalszą część wpisu.






Skład:
Szampon - Aqua, Sodium Coco-Sulfate, Glycerin, Lauryl Glucoside, Sodium Chloride, Betaine, Sodium Lactate, Sodium Cocoyl Glutamate, Disodium Cocoyl Glutamate, Alcohol*, Amaranthus Caudatus Seed Extract*, Hydrated Silica, Hydrogenated Lecithin, Hydrolyzed Corn Protein, Hydrolyzed Wheat Protein, Hydrolyzed Soy Protein, Ubiquinone, Sodium Hyaluronate, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Ceramide 3, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Benzyl Salicylate**.
* ingredients from certified organic agriculture
** from natural essential oils.


Odżywka - Aqua, Cetearyl Alcohol, Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycine Soja Oil*, Glycerin, Myristyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Sodium PCA, Lauroyl Sarcosine, Amaranthus Caudatus Seed Extract*, Hydroxyethylcellulose, Panthenol, Panthenyl Ethyl Ethel, Sodium Hyaluronate, Ubiquinone, Hydrogenated Lecithin, Ceramide 3, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Benzyl Salicylate**.
* ingredients from certified organic agriculture
** from natural essential oils. 





 
Działanie/opinia: Duet ten naprawdę długo czekał na swoją kolej. Chciałam najpierw wykończyć te, które pozaczynałam wcześniej, a odżywka ta wraz z szamponem stały na półce i cieszyły mnie tym, że i ja mam kosmetyki z DMu. Ale nadeszła i na nie wiekopomna chwila. Zapach przez kilka pierwszych użyć dosyć mocno mi przeszkadzał, ale po jakimś czasie nie zwracałam już na niego uwagi, przyzwyczaiłam się. Chyba pierwszy raz spotkałam się z kosmetykami do włosów, w których zapach naprawdę długo był wyczuwalny na włosach. Cóż mogę powiedzieć - i mnie urzekł ten duet swoim działaniem. Szampon świetnie oczyszczał włosy, zmywał oleje, mimo słabych działań pianotwórczych. Włosy po umyciu były wygładzone, niezwykle miękkie i miłe w dotyku.
Aż chciało się je non stop dotykać :) Nie plątał ich. Odżywka tylko potęguje miłe dokonania szamponu. Nie zauważyłam obciążenia włosów, szybszego przetłuszczania, czy innych równie niefajnych reakcji skóry głowy. Jeśli miałabym możliwość kupienia tych produktów stacjonarnie, nie wahałabym się ani chwili.






Opakowanie: W obu przypadkach są to plastikowe bordowe butelki. Plastik ten jest dosyć twardy. Odżywka stoi na "głowie" dzięki czemu lepiej ją wydobyć. Pod koniec opakowania natomiast pojawia się z tym problem. Na obu naklejone są białe naklejki z wszelkimi niezbędnymi opisami, oczywiście w języku niemieckim. Z przodu znajdują się również czerwone owalne z informacją
o braku w nich silikonu.

Zapach: W obu produktach jest bardzo specyficzny i dosyć intensywny. Mi kojarzy się z męskimi kremami do golenia sprzed 20-stu lat, Pollena czy Wars ;) Zapach utrzymuje się na włosach jeszcze długo po ich umyciu i wysuszeniu.






Konsystencja: Szampon - przezroczysty, o konsystencji dosyć rzadkiego glutkowato-galaretowatego żelu.  
Odżywka - biała, bardzo gęsta.



Pojemność: Oba kosmetyki mają po 200ml
Cena: W DM ok. 2-2,50 €, w internecie ok. 15zł
Dostępność: Drogerie DM, internet



Znacie ten duet?
Jakich kosmetyków Alverde używacie najczęściej?



wtorek, 22 października 2013

Orzeźwiająca cytrynka



Orzeźwiające płatki cytrynowe Prreti:


Płatki te kupiłam podczas obowiązywania poprzedniej gazetki urodowej Biedronki za naprawdę niewielką kwotę. Dostępne są również w drogerii Hebe, ale w odrobinę wyższej cenie. Jednak w Hebe mamy większy wybór płatków, coś ok. 8-10. W Biedronce były tylko 3 (energetyzujące, orzeźwiające, zmiękczające). Jeśli jesteście ich ciekawi, zapraszam do zapoznania się z notką.




Opis producenta:
Orzeźwiające płatki cytrynowe w delikatny i naturalny sposób odświeżają oczy oraz skórę wokół oczu. Naturalny aromat świeżo krojonych plasterków cytryny daje intensywne uczucie świeżości i orzeźwienia, działając kojąco na oczy oraz zmęczoną skórę twarzy.


Skład:
Water (Aqua), Glycerin, Propanediol, Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, Disodium EDTA, Allantoin, Sodium Citrate, Panthenol, Hydroxyethylcellulose, Arbutin, Sodium Hyaluronate, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Portulaca Oleracea Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Illicium Verum (Anise) Fruit Extract, Natto Gum, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Tocopheryl Acetate, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Methylparaben, Phenoxyethanol, Fragrance (Parfum).



 
Działanie/Opinia: Płatków na oczy/pod oczy/na twarz jeszcze nie używałam, więc gdy tylko pojawiły się w Biedronce wiedziałam, że będą moje. Po otwarciu woreczka unosi się bardzo przyjemny cytrynowy zapach, który jest wyczuwalny podczas całego zabiegu trzymania płatków na twarzy. Po ich nałożeniu dają efekt przyjemnego delikatnego chłodzenia. Takie działanie rano lub po całym dniu, jest bardzo pożądane. Skóra odpoczywa, a my relaksujemy się przez 10-15min. Po zdjęciu płatki są suche, niemal cała żelowa maź zostaje wchłonięta, a resztki można bez problemu zetrzeć płatkiem kosmetycznym czy chusteczką. Skóra stała się przez to bardziej nawilżona oraz napięta. Efekt całkiem zadowalający, jednak bez szału, czy wielkiego wow. Jestem ogromnie ciekawa, jak spisałyby się pozostałe rodzaje płatków.  



Opakowanie: Opakowanie to podłużna cienka saszetka z przezroczystym okręgiem na środku. Przez niego widoczne są płatki znajdujące się w szczelnie zamkniętym woreczku strunowym. Woreczek dodatkowo wymaga rozcięcia. Zamknięcie szczelne, ze środka nie wylewa się płyn. Całe opakowanie utrzymane w bardzo energetycznym kolorze żółtym. Całe zadrukowane jest zdjęciem plasterków cytryny. Tył zadrukowany jest potrzebnymi informacjami - opisem produktu, sposobem użycia, składnikami i danymi producenta.
 
Zapach: Dobrze wyczuwalny, cytrynowy bez chemicznej nuty. Po nałożeniu płatków na twarz cały czas unosi się dookoła.



Konsystencja: Opakowanie zawiera 10 cienkich płatków wyglądających jak plasterki cytryny. Płatki nasączone są przezroczystym płynem, który wsiąka w skórę.



Pojemność: 10 płatków
Cena: 6,99zł
Dostępność: Biedronka, Hebe, internet. 



Znacie te płatki?
Jakie są Wasze ulubione?
 


niedziela, 20 października 2013

Czy Malwa nawilża?


Malwa - Maseczka do twarzy głęboko nawilżająca
Tibetan Energy


Maseczkę tą (wraz z trzema innymi jej rodzajami) wypatrzyłam w markecie podczas wrześniowego wypadu do Zakopanego. Nigdzie indziej ich nie spotkałam, więc nie mogłam przepuścić takiej okazji i nie wypróbować słabo dostępnego dla mnie produktu. 
Na pierwszy ogień na twarz poszła maseczka w wersji nawilżającej. Jak się sprawdziła? Zapraszam na dalszą część wpisu.




Opis producenta:
Maseczka wyraźnie poprawia nawilżenie i jędrność skóry, reguluje jej natłuszczenie. Zawiera odżywczy olej awokado oraz aloes, ekstrakt z nagietka i sorbitol, które doskonale nawilżają i łagodzą podrażnienia. Glinka biała działa oczyszczająco, przeciwzapalnie i kojąco. Ekstrakt z tybetańskiej rośliny Goji rewitalizuje oraz zapobiega starzeniu się skóry, która jest narażona na szkodliwe działanie wolnych rodników. Systematycznie stosowana wygładza naskórek, odświeża skórę i poprawia jej ogólny wygląd.



Skład:
Aqua, Kaolin, Glyceryl Stearate, Steareth-25, Ceteth-20, Stearyl Alcohol, Persea Gratissima, Soybean Oil, Aloe Vera Barbadensis, Calendula Officinalis Extract, Isopropyl Myristate, Sorbitol, Glycerin, Lycium Barbarum /Goji/ Fruit Extract, Panthenol, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Parfum, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Bromonitropropandiol, C.I. 42090.



 
Działanie/Opinia: Maseczka ma bardzo przyjemną do nakładania konsystencję. Nie jest tak gęsta, jak typowe glinki, ale też nie na tyle, aby uciekać z dłoni. Po nałożeniu czuć przyjemne delikatne chłodzenie twarzy. Część maseczki po kilku minutach ulega wchłonięciu, a pozostałość zasycha dając uczucie lekkiego ściągnięcia skóry. Podczas trzymania jej na twarzy czuć bardzo delikatny glinkowy zapach, który po zmyciu ulatnia się. Po jej zastosowaniu twarz jest wyraźnie rozjaśniona. Kolor skóry uległ ujednoliceniu, zniknęły wszelkiego rodzaju lekkie zaczerwienienia. Buzia jest zmatowiona, miękka i bardzo gładka (mimo tego, 
że darowałam sobie użycia wcześniej peelingu). Dostałam porządną dawkę nawilżenia. Efekt końcowy jak najbardziej mi odpowiada. Dobrze, że mam jeszcze drugą połowę saszetki, bo maseczka ogromnie przypadła mi do gustu. Ciekawa jestem, jak sprawdzą się pozostałe trzy wersje. 




Opakowanie: Prostokątna saszetka podzielona na dwie części. Każda część ma delikatne nacięcie umożliwiające rozerwanie opakowania bez użycia nożyczek. Całość utrzymana w kolorze białym z delikatnymi elementami niebieskiej grafiki. Tył zadrukowany informacjami typu - opis produktu, skład, sposób użycia, dane producenta, data ważności.

Zapach: Typowy dla maseczek glinkowych. Nienachalny, raczej z tych delikatniejszych, aczkolwiek na twarzy cały czas wyczuwalny.




Konsystencja: Maseczka ma konsystencję zbliżoną do glinkowej, z tym, że sporo rzadszą, niż typowa glinka. Na twarzy rozprowadza się bez problemu, nie spływa z palców. Kolor zielonkawy, na twarzy dosyć intensywny.



Pojemność: 2x7ml
Cena: ok. 2zł
Dostępność: mniejsze drogerie, markety, internet.



Znacie kosmetyki Malwy?
Jakie warto kupić? 


 

piątek, 18 października 2013

Pierwsze rozdanie czas zacząć


Rozdanie, rozdanie...


W związku z tym, że jakiś czas temu blogowi wybiło 10 tys. wyświetleń, a liczba obserwatorów wzrosła do 150-ciu ogłaszam Pierwsze rozdanie. W ten sposób chciałabym podziękować za odwiedzanie mojego bloga, za komentarze, za to że jesteście :) Dosyć długo zastanawiałam się jaka nagroda byłaby odpowiednia. Wiadomo, nie wszystkim poszczególne nagrody kosmetykowe mogłyby odpowiadać, więc postanowiłam na nagrodę przeznaczyć Kartę podarunkową do drogerii Rossmann. Na karcie jest 50zł, które możecie dowolnie wydać na rzeczy z tego sklepu. Mam nadzieję, że taka forma nagrody przypadnie Wam do gustu. 

Nie przedłużając, nagroda (i jednocześnie baner) wygląda tak:




A teraz kilka spraw natury organizacyjnej. Aby wziąć udział w rozdaniu należy:

Obowiązkowo:
- zostać publicznym obserwatorem mojego bloga http://madstelkosmetycznie.blogspot.com/  
- dodać baner na pasku bocznym z odnośnikiem do tego rozdania
- podać adres e-mail
- zgłosić się w komentarzu według formularza poniżej

Ponadto 7 osób z największą liczbą komentarzy otrzyma dodatkowy punkt, jeśli będą chciały wziąć udział w rozdaniu. Są to osoby:
anenia
- Joanna

 
Regulamin rozdania:
- sponsorem nagrody jestem ja
- rozdanie trwa w dniach 18.10.2013-11.11.2013r
- wyniki zostaną ogłoszone na blogu oraz zwycięska osoba zostanie o tym poinformowana mailowo w ciągu 4 dni od daty zakończenia rozdania
- na adres zwycięskiej osoby (z maila podanego w zgłoszeniu) czekam 3 dni (od daty ogłoszenia wyników)
- w związku z tym, że nagrodę można zrealizować tylko na terenie Polski, nie wysyłam jej za granicę
- rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29.07.1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz.27 
z późn. zm.)
- biorąc udział w rozdaniu akceptujesz niniejszy regulamin
- osoby, które po ogłoszeniu wyników "uciekną" z obserwatorów, nie będą brane pod uwagę w kolejnych rozdaniach i konkursach


Wzór zgłoszenia:
1. Obserwuję jako (1 los):
2. Baner (1 los): (link)
3. E-mail:
4. Top Gaduła (1 los): TAK/NIE

 
Życzę powodzenia wszystkim osobom biorącym udział :) 
  



czwartek, 17 października 2013

Mini maski do włosów



Natychmiastowa terapia włosowa od Schwarzkopf


Coraz więcej pojawiać się będzie u mnie recenzji produktów do włosów. Jeszcze kilka mam w zanadrzu, a i trochę produktów włosowych czeka na opisanie. Produkty Gliss Kur po raz pierwszy gościły na moich włosach. Jeśli jesteście ciekawi, jak się spisały, zapraszam do dalszej części wpisu.

 
Opis producenta:



Skład:
Czerwona - Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycol Distearate, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Dimethicone, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Benzophenone-4, Quartz, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dicaprylyl Carbonate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Parfum, Polyquaternium-37, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Propylene Glycol, PPG-1 Trideceth-6, Linalool, Citric Acid, Limonene, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal.

Żółta - Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycol Distearate, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Dimethicone, Argania Sinosa Kemel Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oli, Sderocarya Birrea Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Panthenol,  Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dicaprylyl Carbonate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Parfum, Polyquaternium-37, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Linalool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, PPG-1 Trideceth-6, Citronellol, Citric Acid, Benzyl Alcohol, CI 47005, CI 15985.

Beżowa - Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycol Distearate, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Dimethicone, Polyquaternium-37, Glycerin, Panax Ginseng Root Extract, Arginine, Acetyl Tyrosine, Arctium Majus Root Extract, Hydrolyzed Soy Protein, PEG-12 Dimethicone, Polyquaternium-11, Niacinamide, Ornithine HCI, Citrulline, Biotin, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dicaprylyl Carbonate, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, PPG-1, Trideceth-6, Vanillin, Citric Acid, Linalool.





Działanie/Opinia: Na maski te natknęłam się w Rossmannie oglądając produkty w wersji mini. Od razu wpadły mi w oko ich kolorowe opakowania przyciągające wzrok. Na próbę wzięłam najpierw dwie sztuki, a za kilka dni wróciłam po kolejne opakowania. Maski są idealne, jeśli wyruszamy gdzieś w podróż i nie chcemy targać ze sobą wielkich opakowań z tego typu produktami. Na plus przemawia też to, że maski te trzymamy na włosach tylko przez minutę. I to rozwiązanie jest świetne podczas wyjazdów, oraz gdy nie mamy zbytnio czasu na dłuższe, kilku- lub kilkunastominutowe trzymanie czegoś na włosach. Ja należę do osób, które po umyciu włosów nie lubią "bawić się" w dodatkowe przedłużanie tej czynności. Te maski to dla mnie idealne rozwiązanie. Minuta i po sprawie. Każda z tych masek działa bardzo podobnie, jeśli nie identycznie. Włosy po wysuszeniu są niezwykle gładkie, lśniące, wygładzone i bardzo miłe w dotyku. Rozczesanie ich nie sprawia nawet najmniejszych problemów. Kilkakrotnie musiałam powstrzymywać się, aby nie głaskać włosów co chwilę. Polecam te mini produkty jeśli wyruszacie w podróż lub macie mało czasu lub chęci na pielęgnację włosów. 




Opakowanie: Różnokolorowe małe tubki, zakończone czymś wyglądającym jak zakrętka. To coś należy odłamać odkręcając (nie potrzeba do tego dużej siły) i przez niewielki otwór wydobywamy maskę. Przód maski opisany w języku angielskim- nazwa i do jakich włosów przeznaczony jest produkt. Z tyłu znajdziemy niewielką białą naklejkę z informacjami w języku polskim - nazwa, przeznaczenie produktu, sposób użycia. Ponadto jest jeszcze data ważności, pojemność i dane producenta.

Zapach: Bardzo przyjemny dla nosa, aczkolwiek bliżej nieokreślony. Bez chemicznych nut.

Konsystencja: Kremowa, dosyć gęsta w białym kolorze. 


 



Pojemność: 20ml, z tego, co widzę w internetach, maski są również w większych opakowaniach (300ml).
Cena: ok. 3,50zł, jedną kupiłam jakiś czas temu w promocji w Carrefourze za 1,99zł
Dostępność: Drogerie, sklepy, internet.




Znacie te mini maski?
A może mieliście większe opakowanie?


   

wtorek, 15 października 2013

Lazur peel-off


Maska peel-off Schaebens



Maseczkę tą, wraz z kilkoma innymi tej firmy dostałam od męża. Kupił je w jakimś markecie w Niemczech za ok. 1 euro. Niemieckie maseczki kusiły mnie od dawna, także bardzo się ucieszyłam, że mąż je kupił. Mam jeszcze chrapkę na maseczki Balei, ale to pewnie w przyszłości. Jeśli jesteście ciekawi, jak spisała się niebieska maseczka - zapraszam do dalszej części wpisu.



Opis producenta:




Skład:
Aqua, Alcohol Denat., Polyvinyl Alcohol, Propylene Glycol, Polyglyceryl-10 Laurate, Glycerin, Actinidia Chinensis Fruit Extract, Ananas Sativus Fruit Extract, Bisabol, Carica Papya Fruit Extract, Chondrus Crispus Powder, Galactoarabinan, Hydrolyzed Pearl, Maris Sal, Panthenol, Silica, Tocopheryl Acetate, Alcohol, Calcium Aluminium Borosilicate, CI42090, CI77891, Citric Acid, Parfum, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Sodium Chloride, Sodium Phytate, Sodium Sulfite, Sorbic Acid, Tin Oxide.

 
Działanie/Opinia: To moja pierwsza niemiecka maseczka więc z ogromną ciekawością wzięłam się za jej testowanie. Już od samego otwarcia maseczka rokowała bardzo dobrze - przyjemny zapach i piękny kolor. Mój zapał nieco ostygł, gdy podczas aplikacji przyjemny aromat zmienił się w woń alkoholową. Całe szczęście zapach ten nie utrzymał się długo. Kosmetyk nałożyłam grubą warstwą, gdyż nie lubię zostawiać otwartej saszetki. Na skórze trzymałam ją dłużej niż zalecane 15-20 min. Po całkowitym jej zastygnięciu, zdjęcie lazurowej warstwy nie sprawia większego kłopotu. Skóra nie wymaga nawet dodatkowego czyszczenia wodą czy micelem. Twarz po użyciu tej maseczki stała się rozjaśniona, zmatowiona i miękka. Czyli maseczka jak najbardziej zdała egzamin. Mogę jej nawet wybaczyć ten alkoholowy smrodek ;) 



Opakowanie: Podłużna saszetka w przyjemnym niebieskim kolorze. U góry znajduje się wcięcie ułatwiające rozerwanie opakowania. Z przodu jest zdjęcie zrelaksowanej pani z maseczką na twarzy. Kolor maseczki jest zdecydowanie bardziej intensywny, niż ten na zdjęciu. Cały tył zadrukowany jest informacjami producenta - opisem produktu, zastosowaniem, składnikami, pojemnością, danymi producenta i datą ważności.

Zapach: Po otworzeniu saszetki czuć przyjemny zapach gumy balonowej. Po nałożeniu na twarz uderza w nos zapach alkoholu, 
do tego stopnia, że oczy zaczęły delikatnie piec. Na szczęście zapach po kilku chwilach zaczyna się ulatniać.




Konsystencja: Kleista maź, która ma delikatne tendencje do przelewania się przez palce i ciągnięcia się. Maseczka po nałożeniu na twarz ma kolor przepięknego perłowego turkusu, w którym zanurzone są dodatkowo mieniące się drobinki.



Pojemność: 15ml
Cena: ok. 1 euro
Dostępność: kupiona w Niemczech, w Polsce - allegro i sklepy internetowe. 



Znacie maski Schaebens?
A może wolicie innej firmy naszych zachodnich sąsiadów?  
 


niedziela, 13 października 2013

Burżujskie peelingowanie



Rozświetlający peeling do twarzy Bourjois


Ten peeling kusił mnie bardzo długo. Cena regularna odrobinkę mnie odstraszała, ale udało mi się go dorwać podczas rossmannowskiej promocji (-40%). Mam nadzieję, że takie akcje drogeria zorganizuje jeszcze nie raz. Czy peeling spełnił moje oczekiwania? Zapraszam na dalszą część wpisu.





Opis producenta:
Rozświetlający peeling do twarzy wzbogacony o drobinki bambusa i miąższ pomarańczy. Sprawia, że cera jest promienna. 
Daje efekt gładkiej i zregenerowanej skóry. 


Skład:
Aqua (Water), Glycerin, Cyclopentasiloxane, Helianthus Annuus(Sunflower) Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Sorbitan Stearate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Polyethylene, Phenoxyethanol, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Parfum(Fragrance), Jojoba Esters, Xantan Gum, Hexyl Cinnamal, Bambusa Arundinacea Stem Extract, Tetrasodium Edta, 1,2- Hexanediol, Caprylyl Glycol, Sodium Hydroxide, Ethylhexylglicerin, Propylene Glycol, Limonene, Linalool, Cl 19140 (Yellow 5 Lake), Citrus Aurantium Dulcis(Orange) Fruit Extract, Cl 15985 (Yellow 6), Tropolone, Talc, Cl 73360 (Red 30), Tocopherol.



 
Działanie/Opinia: Działanie peelingu jest bardzo delikatne. Jeśli ktoś szuka mocnego zdzieraka, to ten kosmetyk nie będzie dla niego. Ten należy do tych słabszych, bez obawy mogą używać go osoby z wrażliwą skórą twarzy. Peeling mimo moich pierwszych obaw coś tam jednak robi. Mimo, że nie zdziera mocno, jednak pozostawia skórę miękką, jaśniejszą i wygładzoną. Podczas pierwszego użycia delikatnie przesuszył mi czoło, jednak podczas kolejnych nie miałam już takich problemów. Spokojnie można używać go codziennie. Peeling nie podrażnił mnie, nie wysuszył skóry (oprócz pierwszego razu), nie zapchał oraz nie sprawił, że na twarzy pojawiły się niechciane niespodzianki. 




Opakowanie: Przezroczysta, jasnopomarańczowa miękka tubka zakończona białym zamknięciem. Opakowanie stawiamy na "głowie" dzięki czemu nie ma problemu z wyduszeniem peelingu. Zamknięcie typu klik, z wgłębieniem na palec, ułatwiające otwarcie. Z przodu znajduje się nazwa produktu w trzech językach - angielskim, francuskim i niemieckim. Z opakowania zerka na nas smakowicie wyglądająca ćwiartka pomarańczy. Z tyłu znajduje się opis w kilku kolejnych językach, w tym również po polsku. Poza tym można tu znaleźć wszelkie potrzebne informacje - skład, pojemność, datę ważności i dane producenta. 

Zapach: Bardzo delikatny, pachnie jak miąższ pomarańczy. Zapach jest bardzo przyjemny, wyczuwalny podczas masażu twarzy, ale po zmyciu nie utrzymuje się na skórze.

Konsystencja: Jasnopomarańczowa delikatna kremowa masa, w której zanurzone są niewielkie drobinki ścierające. Jest ich naprawdę mało i pod palcami są słabo wyczuwalne.





Pojemność: 75ml
Cena: 8,99zł (w promocji -40%)
Dostępność: Rossmann (nigdzie więcej go nie spotkałam). 



Znacie ten peeling?
Lubicie mocne zdzieraki do twarzy, czy raczej delikatne?

  

piątek, 11 października 2013

Miodowo-mleczne serum do włosów



Serum wygładzająco-regenerujące do końcówek włosów
Joanna - Z Apteczki Babuni

 
Serum to "chodziło" za mną od dawna. Czytałam o nim sporo pozytywnych opinii na blogach więc i ja postanowiłam je wypróbować. Czy produkt poprawił stan moich włosów? Zapraszam na recenzję.




Opis producenta:
Serum wygładzająco-regenerujące dzięki zawartości składników naturalnych i pielęgnujących wyjątkowo skutecznie wygładza zniszczone końcówki włosów. W rezultacie otrzymasz:
- Zregenerowane i mocniejsze końcówki włosów
- Włosy bardziej lśniące i miłe w dotyku
- Gładsze, o zdrowym wyglądzie. 


Skład:
Aqua, Cyclopentasiloxane, Isopropyl Myristate, Dimethiconol, Propylene Glycol, Cyclohexasiloxane, Polyquaternium-37, Phenyl Trimethicone, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Polyquaternium-10, PPG-1 Trideceth-6, Mel Extract, Hydrolyzed Milk Protein, Panthenol, Hydroxyethylcellulose, Triethanolamine, Disodium EDTA, Parfum, Coumarin, DMDM Hydantoin, Merthylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

 


Działanie/Opinia: Dosyć dawno (ponad pół roku temu) ostatni raz odwiedziłam fryzjera. Można się tylko domyśleć, w jakim stanie przez ten czas były końcówki moich włosów. One nie były rozdwojone, ale rozdwojone podwójnie. Na jednym rozdwojeniu było kolejne. Oprócz tego były bardzo suche. Z suchością walczyłam głownie olejkami oraz serum. Wiadomo, że żaden kosmetyk nie sklei rozdwojonych włosów. Chciałam je przede wszystkim nawilżyć i wygładzić. I produkt ten pomógł mi w tym bardzo dobrze. Stosowałam go na dwa sposoby - tylko na końcówki po wysuszeniu, oraz na włosy od ucha w dół. W obu przypadkach efekt jaki uzyskiwałam bardzo przypadł mi do gustu. Włosy były wygładzone, miękkie, przyjemne w dotyku. Końcówki lepiej się układały, stały się miękkie i nawilżone. Mimo rozdwojenia wyglądały na zdrowe i silne. I o to mi chodziło. Dodatkowo wokół włosów unosił się bardzo przyjemny zapach miodu i wanilii. Jestem ogromnie zadowolona z tego produktu. 



Opakowanie: Biała, miękka tuba, którą stawiamy na "głowie". Zamknięcie typu klik z bardzo pomocnym przy otwieraniu wgłębieniem na palec. Z przodu znajdują się elementy w kolorze miodowym - zdjęcie słoiczka miodu oraz jego tło. Cały tył zadrukowany jest informacjami producenta o produkcie, składnikami, pojemnością, datą ważności oraz danymi producenta.

Zapach: Bardzo ładny, słodki zapach miodu, mleka i wanilii. Dosyć intensywny. Na włosach utrzymuje się jakiś czas. 

Konsystencja: Mleczna, bardzo lekka, średnio gęsta konsystencja. Dobrze rozprowadza się na włosach. Produkt jest bardzo wydajny, naprawdę niewiele go trzeba, aby zabezpieczyć końcówki włosów.


 



Pojemność: 50g
Cena: 6-7zł
Dostępność: drogerie, sklepy, internet. 



Znacie to serum?
Czym zabezpieczacie końcówki włosów?  


 

środa, 9 października 2013

Jesienny piasek Wibo



Brokatowy piasek Wibo


Pamiętacie mój wishlistowy wpis? Pisałam w nim m.in. o lakierach piaskowych Pierre Rene. Niestety w kilku Naturach, które odwiedziłam tej kolekcji nie było, a zamawiać przez internet lakierów nie lubię. Nie rozumiem, dlaczego piaski te nie pojawiły się w szafach Drogerii? No nic, dałam sobie z nimi spokój. Na szczęście dla mnie pojawiło się kilka innych serii piaskowców jesiennych, które u mnie dostępne są bez problemu. Póki co zakupiłam 3 sztuki - My Secret (nr 172 Sandy Blue Sparks), Catrice (nr C01 So Classy) i Wibo (nr 2), o którym jest dzisiejszy wpis. Powiem szczerze, że po pomalowaniu paznokci każdym z nich przepadłam. Już planuję zakup kolejnych kolorów. 
Póki co, zapraszam do obejrzenia zdjęć błyskotka od Wibo.


Lakier pochodzi z kolekcji Wibo WOW Glamour Sand o numerze 2. 
Jak podaje producent na paznokciach otrzymujemy efekt brokatowego piasku.
Buteleczka typowa dla lakierów tej firmy, o pojemności 8,5ml.





 Pędzelek jest średnio szeroki, lekko ścięty ukośnie, długi.
Operujemy nim bez problemów. Malowanie to sama przyjemność.






 A tak prezentuje się na paznokciach. Pięknie, prawda? :) 

Paznokcie pomalowałam dwoma warstwami dzień wcześniej. Na moich pazurkach wytrzymuje dwa dni. Ale nie sugerujcie się tym, bo u mnie żaden lakier (czy to z bazami, z top coatem czy bez) nie wytrzymuje dłużej niż 3 dni. Ot, taki już urok moich paznokci.
Drugiego dnia najpierw końcówki ulegają lekkiemu starciu, następnie pojawiają się odpryski. 
Zmywanie lakieru średnio przyjemne ze względu na brokat. Zmywałam go zmywaczem w płatkach kupionym w Biedronce. Zużyłam 5 płatków. 



Podobają się Wam lakiery piaskowe?
Planujecie zakup?


 

niedziela, 6 października 2013

Waniliowe truskawki?


Odżywcza maseczka na dobre samopoczucie 
Rival de Loop Truskawka&wanilia


O tej maseczce Rival de Loop już jakiś czas temu czytałam sporo pozytywnych opinii. Zachwalany był między innymi jej zapach 
i właśnie dla tych truskawek z wanilią chciałam ją wypróbować. Przez jakiś czas nie mogłam na nią trafić w Rossmannie (chyba sporo osób oprócz mnie chciało ją sprawdzić). W końcu i mi udało się ją kupić. Jeśli i Wy jesteście jej ciekawi, zapraszam w takim razie na dalszą część wpisu.




Opis producenta:
Maseczka Rival de Loop na dobre samopoczucie z ekstraktem z truskawki działa odżywczo na skórę i dodaj jej blasku. 
Masło shea, olej migdałowy i olej z nasion kukurydzy dostarczają jej pielęgnacji, która czyni skórę miękką i sprężystą i chroni ją przed wysuszeniem. Naturalne czynniki zatrzymujące wodę w skórze wspomagają funkcje bariery skórnej. Zawarty w maseczce pantenol koi i wspomaga proces zdrowienia. Ekstrakt z wanilii rozpieszcza zmysły dzięki dobroczynnemu, harmonizującemu zapachowi.

 
Skład:
 Aqua, Glycerin, Decyl Oleate, Dicaprylyl Carbonate, Glyceryl Stearate Citrate, Glyceryl Stearate, Butyrospermum Parkii Butter, Cetearyl Alcohol, Prunus Amygdalus, Dulcis Oil, Zea Mays Germ Oil, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Panthenol, Dimethicone, Propylene Glycol, Carbomer, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Parfum, Fragaria Vesca Fruit Extract, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Lecithin, Ascorbyl Palmitate, Benzyl Benzoate, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Pantolactone, Glyceryl Oleate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Benzyl Cinnamate, CI 16035, CI 15510, CI 42090.



Działanie/Opinia: Aplikacja maseczki jest bardzo przyjemna ze względu na słodki zapach oraz miękką konsystencję. Po jej rozprowadzeniu czuć bardzo delikatne chłodzenie. Innych reakcji - szczypanie, pieczenie - na szczęście brak. Po zalecanych piętnastu minutach bardzo niewiele maseczki moja skóra wchłonęła, a byłam niemal pewna, że wypije ją w 5 minut.  Resztę specyfiku wytarłam chusteczkami, próbowałam ją wmasować, ale skóra nie chciała już jej przyjąć. Twarz po tym zabiegu była odświeżona, rozjaśniona, miękka i zmatowiona. Efekt chłodzenia czułam jeszcze niemal przez godzinę, podobnie jak delikatny aromat wanilii. Maseczka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się aż takich miłych dla oka i nosa efektów. 
Na pewno będę jej wypatrywać w Rossmannie. Mimo, iż na opakowaniu jest informacja, że pochodzi w edycji limitowanej, mam nadzieję na jej kolejny zakup.



Opakowanie: Opakowanie podzielone jest na dwie części. Maseczka ma dość fikuśny kształt, jest węższa na górze i w dole, 
a rozszerzając się ku środkowi. Kolorystyka bardzo miła dla oka - czerwono-waniliowa. Górna część saszetki jest zadrukowana zdjęciami smakowitych truskawek na czerwonym tle. W dolnej części króluje kolor waniliowy oraz bajecznie wyglądające truskawki z wanilią. Znajdziemy tu również napisy, ale niestety w języku niemieckim, informacje w rodzimym języku znajdują się z tyłu opakowania - opis maseczki, jej skład, nazwa i dane producenta, pojemność oraz data ważności. 


Zapach: Bardzo ładny, delikatny, bez sztucznych nut. Pachnie jak budyń truskawkowo-waniliowy. Zapach jest bardzo słodki, w sam raz na uprzyjemnienie sobie jesiennych wieczorów. Aromat nie znika po nałożeniu maseczki na twarz, jest wyczuwalny jeszcze przez jakiś czas po zmyciu.

Konsystencja: Maseczka jest średnio gęsta, kremowa, o konsystencji lekkiego musu, w kolorze bardzo jasnego różu. 





Pojemność: 2x8ml
Cena: 0,99zł (kupiona w promocji -40%), bez promocji 1,69zł
Dostępność: Rossmann



Znacie maseczki Rival de Loop? 

 

piątek, 4 października 2013

Peelingowa jeżyna i malina



Peeling do ciała jeżyna&malina
Farmona Tutti Frutti


Tak, przyznaję się bez bicia - uwielbiam peelingi. Zawsze mam ich kilka w łazience, zwykle dwa w użyciu, a reszta czeka na swoją kolej. Peelingi Farmony ogromnie polubiłam za ich niebanalne połączenia zapachowe. Dziś pora na recenzję małej wersji jeżyny 
z maliną. Chętnych zapraszam na dalszą część notki.




Opis producenta:
Peeling do ciała o rześkim zapachu jeżyny i słodyczy aksamitnej maliny.
Odzyskaj siły witalne i rozkoszuj się słoneczną radością.
Orzeźwiająca jeżyna i słodka malina wraz z zawartymi w peelingu fitoendorfinami - cząsteczkami szczęścia, szybko przywracają siły, doskonały nastrój i chęć do działania.
Gruboziarnisty peeling doskonale usuwa zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawia mikrokrążenie i pobudza skórę 
do odnowy. Ciało pozostaje idealnie oczyszczone, wygładzone i aksamitnie miękkie w dotyku.  

 
Skład:
Aqua (Water), Sodium Laureth Sulfate, Acrylates Copolymer, Cocamidopropyl Betaine, Polyurethane, Glycerin, Polysorbate 20, Morinda Citrifolia (Noni) Fruit Extract, Synthetic Wax, Caprylic/Capric Glycerides, Xanthan Gum, Sodium Chloride, Disodium Edta, Sodium Hydroxide, Parfum (Fragrance), Methylchloroisothiazoline, Methylisothiazoline, DMDM-Hydantoin, CI 42090, CI 16255, 
CI 45100.  




Działanie/Opinia: Małe peelingi Farmony już wpisały się w poczet moich ulubieńców. Lubię w nich to, że mają naprawdę niezłą moc zdzierania oraz bardzo ładne linie zapachowe. Jeżyna&malina nie rozczarowała mnie pod żadnym tym względem. Prysznic po zastosowaniu tego peelingu to sama przyjemność. Kosmetyk ma naprawdę świetną moc ścierania i zdzierania. Możemy być pewni, że po jego użyciu skóra rzeczywiście będzie miękka, oczyszczona i wygładzona. Bardzo lubię produkty w takich mocnych kolorach, mam wrażenie że dodaje mi to jeszcze więcej energii. Po tym maleństwie w użycie idą dwie większe wersję Kremowych peelingów myjących Farmony o zapachach liczi&rambutan i granat&pitaja. Jestem ogromnie ciekawa, jak one się spiszą.   



Opakowanie: Typowe dla produktów tego typu. Mała przezroczysta, plastikowa buteleczka zakończona czarnym korkiem. Otwarcie typu klik, z wgłębieniem na palec. Czyli rozwiązanie takie, jak lubię. Opakowanie oklejone jest naklejką z wszelkimi informacjami. Dobrze się trzyma, nie odchodzi pod wpływem wody. Z boku znajduje się wąski nieoklejony pasek, przez który możemy kontrolować stopień zużycia kosmetyku. Z przodu znajduje się zdjęcie apetycznie wyglądających malin i jeżyn. Tył naklejki wykorzystany do maksimum opisem produktu i innymi ważnymi informacjami (skład, dane producenta, data ważności, pojemność).



Zapach: Bardzo intensywny, przyjemny, słodko-cierpki zapach owoców leśnych. 

Konsystencja: Konsystencja żelowa, półpłynna, w której zanurzone są naprawdę niewielkie niebieskie i czerwone drobinki ścierające. Producent zapewnia w opisie, że jest to peeling gruboziarnisty, ja jednak śmiem się z tym nie zgodzić i uparcie twierdzić, że jest jednak z tych drobnoziarnistych. Całość produktu jest w kolorze ciemnoniebieskim. 






Pojemność: 120ml
Cena: 4-5zł
Dostępność: drogerie, sklepy, internet.



Lubicie peelingi z linii Tutti Frutti?